Prowadził sklep dla akwarystów, został szefem Nitro-Chemu, czyli jednej z największych w Europie wytwórni materiałów wybuchowych. Przeciwnicy Prawa i Sprawiedliwości wytykają, że posada dla Krzysztofa Kozłowskiego to kolejny dowód na to, jak rząd traktuje spółki skarbu państwa.
Burza wokół zmiany w kierownictwie Nitro-Chemu należącego do Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Zarząd nie otrzymał informacji o powodach zwolnienia wieloletniego prezesa. Tomasza Ptaszyńskiego zastąpił Krzysztof Kozłowski.
Kozłowski powiedział "Expressowi Bydgoskiemu", że powodem odwołania Tomasza Ptaszyńskiego oraz Beaty Megger był m.in. "zawarty jednoosobowo kontrakt z Albanią, który przyniósł firmie milionowe straty".
Na głębokie wody
Jak relacjonuje reporter TVN24, Kozłowski do tej pory głównie zajmował się akwarystyką i prowadził firmę "Idolek", która sprzedawała rybki oraz montowała akwaria. Wygląda na to, że teraz jeden z jej współwłaścicieli sam chce wypłynąć na głębokie wody.
Kozłowski pojawił się w Nitro-Chemie mniej więcej osiem miesięcy temu. Trafił do rady nadzorczej spółki.
Reporter TVN24 próbował ustalić, jakie kompetencje i doświadczenie ma Krzysztof Kozłowski, który będzie zarządzał gigantem w produkcji trotylu. Niestety Mariusz Sidorkiewicz nie doczekał się odpowiedzi na żadne ze swoich pytań. - Ani Kozłowski, ani Nitro-Chem nie chcieli się wypowiedzieć. Szansa na oświadczenie w tej sprawie jest za 2 tygodnie, bo wtedy ma się zakończyć audyt wewnętrzny w spółce - relacjonuje reporter TVN24.
Na stronie internetowej zakładu pojawił się komunikat:
"To nie jest piekarnia"
Zmiany w spółce skomentował za to były już prezes, który był związany z firmą ponad 20 lat.
- Właściciel czy rządzący mają prawo do przeprowadzania zmian. W mojej ocenie oczekiwanie powinno być takie, że osoby przychodzące na stanowisko po poprzednim zarządzie powinny być przygotowane merytorycznie i mieć doświadczenie. Tym bardziej, że Nitro-Chem to nie piekarnia. Ma bardzo dobrą pozycję finansową. Dobrze by było, żeby to kontynuowano - powiedział TVN24 Tomasz Ptaszyński.
Wiadomo, że prezes Nitro-Chemu musi mieć dostęp do informacji niejawnych. A to dlatego, że do spółki - ze względu na jej specyfikę - trafiają dokumenty zastrzeżone. Ponadto osoba, która stoi na czele zakładu związanego z technologią wojskową, musi ukończyć specjalne szkolenie, potwierdzające jej umiejętności.
Szkolenia można przejść, ale wieloletniego doświadczenia nie da się zdobyć w kilka dni.
Gigant od trotylu
Decyzja o zmianach personalnych w Nitro-Chemie jest kontrowersyjna, bo to ogromny koncern należący do Polskiej Grupy Zbrojeniowej.
Nitro-Chem to gigant w produkcji trotylu w krajach NATO. Eksportuje materiały wybuchowe do całej Europy, Ameryki i Azji. Za pośrednictwem amerykańskich korporacji dostarcza swoje produkty m.in. armii amerykańskiej. To firma, która rocznie produkuje 10 tysięcy ton trotylu. W ubiegłym roku spółka zarobiła ponad 150 mln zł. W Nitro-Chemie pracuje około 400 osób.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/mś / Źródło: TVN24 Pomorze/expressbydgoski.pl
Źródło zdjęcia głównego: nitrochem.com.pl