"Ojcze Święty Franciszku, błagamy Cię, spójrz z troską na Kościół w Polsce, gdzie biskupi kryją przypadki pedofilii, lojalność wobec instytucji jest ślepa i głucha, ważniejsza od dobra ofiar" - napisali wierni z polskiego Kościoła. Apel ukazał się na łamach włoskiego dziennika. Rzecznik Watykanu odpowiada: Ojciec Święty jest poinformowany o apelu.
Apel wiernych z polskiego Kościoła do papieża Franciszka ukazał się na łamach włoskiego dziennika "La Repubblica" w poniedziałek. Zajął całą stronę.
- Czuliśmy, że musimy coś zrobić, bo protestowanie pod kuriami nie przynosi żadnych rezultatów. Spotkania z nuncjuszem to czysta kurtuazja. Pisanie listów i petycji, zarówno do kongregacji watykańskich, jak również do samego Ojca Świętego, też nie daje zauważalnych owoców - mówi Justyna Zorn, organizatorka protestów pod gdańską kurią.
Postanowili więc wystosować apel do papieża. Pytanie o taką możliwość wysłali do kilku włoskich dzienników. Odpowiedziała "La Repubblica". Musieli jednak zapłacić 7,5 tysiąca euro.
Organizatorzy akcji założyli zbiórkę, którą wsparło ponad 630 osób. Udało się zebrać całość kwoty, łącznie 43 236 złotych.
"Ojcze Święty Franciszku! Odbuduj nasz Kościół! Błagamy Cię, spójrz z troską na Kościół w Polsce, gdzie biskupi kryją przypadki pedofilii, lojalność wobec instytucji jest ślepa i głucha, ważniejsza od dobra ofiar, a Episkopat i nuncjusz apostolski udają, że tego nie widzą" - czytamy w opublikowanym po włosku w poniedziałek apelu.
W wersji, którą wysłali wierni, padały konkretne nazwiska: abp. Sławoja Leszka Głódzia, bp. Edwarda Janiaka i bp. Jana Tyrawy. Dziennik ich jednak nie opublikował.
Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Matteo Bruni, watykański rzecznik, potwierdził agencji informacyjnej Associated Press, że petycja dotarła do papieża.
"Ojciec Święty jest poinformowany o apelu, modli się za tych, którzy go skierowali. Cały Kościół musi uczynić wszystko, co możliwe, aby zapewnić stosowanie norm kanonicznych, ujawnianie przypadków wykorzystywania i karanie winnych tych poważnych przestępstw" - stwierdził.
"Milczą, nie podejmują czytelnych i zdecydowanych działań"
Protesty części wiernych rozpoczęły się między innymi po emisji w 2019 roku reportażu "Czarno na białym" na antenie TVN24. Dziennikarze ujawnili świadectwa duchownych współpracujących z metropolitą gdańskim Sławojem Leszkiem Głódziem. Pod adresem hierarchy padały zarzuty ubliżania, publicznego poniżania i psychicznego znęcania się.
Wcześniej w mediach pojawiały się również informacje o pedofilii w polskim Kościele. W filmie "Tylko nie mów nikomu" bracia Sekielscy pokazali ofiary księży pedofilów.
"Sytuacja, w której przedstawiciele gdańskiego Kościoła, dysponując konkretnymi zgłoszeniami dotyczącymi aktów pedofilii i niewłaściwych zachowań w kościele, milczą i nie podejmują czytelnych i zdecydowanych działań mających na celu wyjaśnienie sytuacji i zadośćuczynienie ofiarom w każdej możliwej formie - jest dla nas niedopuszczalna i sprzeczna z duchem chrześcijańskiej miłości i odpowiedzialności" - zaznaczali protestujący podczas jednego z protestów.
"Chcemy, by pociągnięto do odpowiedzialności osoby, które dopuszczają się aktów pedofilskich lub tuszują je. Sprzeciwiamy się próbom lekceważenia problemu pedofilii i przemocy seksualnej w Kościele" - dodali.
Wcześniej protestujący napisali list do nuncjusza apostolskiego w Polsce z prośbą o odwołanie metropolity. W lutym tego roku dostali odpowiedź. Przedstawiciel Stolicy Apostolskiej zaproponował spotkanie z nuncjuszem organizatorce protestów Justynie Zorn i "dwóm, trzem zaufanym osobom". W marcu doszło do spotkania z nuncjuszem apostolskim w Polsce Salvatore Pennacchio, na którym nie padły jednak żadne konkrety.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24