Dwójka sześciolatków wyszła niezauważona ze szkoły. Chłopiec i dziewczynka mieli powiedzieć opiekunom, że idą do łazienki, a - jak twierdzi dyrekcja szkoły - "podczepiając się" pod rodziców, którzy wychodzili ze swoimi dziećmi, opuścili placówkę. Szczęśliwie zostali znalezieni w... galerii handlowej.
6-latki ok. godz. 15.00 miały zajęcia na świetlicy. Nauczycielce, która opiekowała się grupą, powiedziały, że chcą wyjść do toalety. Jednak zamiast do łazienki poszły do szatni, skąd wzięły kurtki. Drzwi wyjściowe ze szkoły są zamykane na pilota, więc nie udało się im od razu wyjść na zewnątrz.
"Podczepiły się" pod innych rodziców
- Dzieci poczekały na okazję, kiedy będą wychodzić inni rodzice ze swoimi dziećmi i dołączyły wtedy do nich. Dlatego nie wzbudziły żadnych podejrzeń, nauczyciele myśleli, że wychodzą ze swoimi rodzicami - powiedział tvn24.pl Adam Perzyński, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 27 w Gdańsku-Wrzeszczu.
Kiedy nauczycielka zorientowała się, że 6-latki zniknęły, od razu rozpoczęła poszukiwania. - Przejrzeliśmy monitoring, na którym widać, jak chłopiec z dziewczynką wychodzą z terenu szkoły - opowiada dyrektor.
6-latek zabrał koleżankę na wycieczkę do galerii
Po jakimś czasie w szkole pojawiła się babcia chłopca, która chciała odebrać 6-latka z zajęć. Kiedy dowiedziała się, że jej wnuczka w szkole nie ma, powiedziała nauczycielom, gdzie można go szukać. - Okazało się, że 6-latek lubi chodzić do galerii handlowej i tam właśnie postanowił zabrać swoją koleżankę - wyjaśnił Perzyński.
Do centrum natychmiast pojechały nauczycielki. Tam 6-latki zaczepił już zaniepokojony brakiem opiekuna jeden z pracowników sklepu. - Dzieci podały numer do rodziców i w tym samym czasie zobaczyły je już panie, które pojechały ich szukać - dodał.
Dzieci znaleziono ok. godz. 17.00.
"To błąd ludzki, ale zrobimy wszystko, żeby się nie powtórzył"
Jak powiedział Perzyński, na szczęście nic nikomu się nie stało, ale w szkole wzmożono czujność. - Teraz nauczyciel, który widzi, jak rodzice odbierają dzieci, zawsze sprawdza, czy to dziecko jest jego - zapewnia.
Jednak według niego szkoła jest miejscem, gdzie takie sytuacje niestety się zdarzają. - To po prostu błąd ludzki, ale zrobimy wszystko, żeby się nie powtórzył - zapowiedział.
Było za dużo dzieci
Ucieczką dzieci ze szkoły zainteresowało się także kuratorium, które przeprowadziło kontrolę placówki. Jej wyniki również potwierdzają, że przyczyną zdarzenia był błąd ludzki. - W świetlicy było 29 dzieci, którymi opiekował się nauczyciel. To za dużo o cztery osoby. Wydaliśmy zalecenie, żeby dyrektor zapewnił drugiego opiekuna - mówił Jerzy Wiśniewski, kurator oświaty w Gdańsku.
Jak poinformował kurator, dyrektor placówki spotkał się już z nauczycielami i osobami odpowiedzialnymi za wypuszczanie dzieci ze szkoły. Wszyscy wzięli udział w szkoleniu.
Dzieci wyszły ze szkoły w Gdańsku - Wrzeszczu:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws/i/aa / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN24