Czteromiesięczna dziewczynka w poważnym stanie trafiła do bydgoskiego szpitala. Najpierw jej rodzice zeznali, że to 2-letnia siostra uderzyła ją "kubkiem niekapkiem". Opinia biegłego podważyła te zeznania. 23-letni ojciec usłyszał już zarzuty i został przesłuchany w prokuraturze. Sąd przychylił się do wniosku śledczych o areszt tymczasowy. Najbliższe trzy miesiące mężczyzna spędzi za kratami.
Dziewczynka trafiła do bydgoskiego szpitala w piątek. To pogotowie poinformowało policję o obrażeniach, jakie miała.
Z pierwszych informacji przekazanych przez rodziców wynikało, że Oliwka została uderzona kubkiem przez swoją 2-letnią siostrę dzień wcześniej. Szybko okazało się, że ta wersja jest mało prawdopodobna.
- W tej sprawie powołany został biegły z zakresu medycyny sądowej. Wydał opinię, która podważyła tę relację. W niedzielę zatrzymany został ojciec dziewczynki, 23-letni mieszkaniec Bydgoszczy. Mężczyzna złożył wyjaśnienia - informuje podinsp. Monika Chlebicz z bydgoskiej policji.
Mariusz Sidorkiewicz, reporter TVN24, widział wyniki sobotniej obdukcji Oliwii. - Niemowlę ma podbite oko, obrzęk mózgu, posiniaczoną całą twarz i pęknięte obydwie kości ciemieniowe. Lekarze walczą o życie dziewczynki - mówi reporter, który zajmuje się tą sprawą.
Oliwka oddycha za pomocą respiratora. Została wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej. - Aktualnie przebywa na oddziale intensywnej terapii. Stan dziewczynki lekarze oceniają jako ciężki. Decydujące będą najbliższe dni - powiedziała rzeczniczka Szpitala Uniwersyteckiego w Bydgoszczy.
Upuścił dziecko czy je pobił?
W niedzielę popołudniu 23-latek usłyszał zarzuty uszkodzenia ciała dziecka oraz narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia. 23-latek był już przesłuchiwany przez prokuratora. Sąd przychylił się do wniosku o areszt tymczasowy dla mężczyzny. 23-latek najbliższe trzy miesiące spędzi za kratami.
- Nieoficjalnie wiadomo, że mężczyzna nie przyznał się do winy. Policjantom powiedział, że dziecko mu wypadło z rąk - dodaje Sidorkiewicz.
Śledczy analizują też jaki udział w całym zdarzeniu miała matka dziecka. Chcą się dowiedzieć czy kobieta wiedziała o pobiciu, a jeśli tak, to dlaczego tak późno wezwała pomoc. - Z tego co teraz wychodzi, to najprawdopodobniej mężowi córka wypadła z rok. On nigdy nie zrobił krzywdy swojemu dziecku. Czasem jakiegoś klapsa, ale to wszystko - powiedziała matka dziecka w rozmowie z dziennikarzem TVN24.
Na razie nie ma żadnych informacji, które świadczyły by o tym, że w rodzinie wcześniej dochodziło do przemocy. Wiadomo, że rodzice dzieci to dość młode małżeństwo, które było kiedyś notowane za drobne kradzieże. Rodzina nie ma założonej tzw. niebieskiej karty.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: aa/gp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24