Mateusz B. odpowiada przed sądem w Koszalinie (Zachodniopomorskie) za usiłowanie zabójstwa 15-letniego kolegi. Kacper M. został ciężko pobity, bo - jak ustalili śledczy - był winny oskarżonemu pieniądze. 15-latek do tej pory przebywa w hospicjum.
Proces Mateusza B. ruszył w piątek przed Sądem Okręgowym w Koszalinie. Mężczyzna oskarżony jest o usiłowanie zabójstwa 15-letniego kolegi, Kacpra M.. Chłopiec w czerwcu 2024 roku. został ciężko pobity i zostawiony na rogatkach Koszalina bez pomocy. Lekarze uratowali mu życie, ale nastolatek jest w hospicjum.
Rozprawie przewodniczy sędzia Anna Sikorska-Obtułowicz. Sąd w pięcioosobowym składzie orzekającym przychylił się do wniosku prokurator Prokuratury Rejonowej w Koszalinie Anety Kicek o wyłączenie jawności procesu w całości. Poparli go rodzice pokrzywdzonego, będący oskarżycielami posiłkowymi oraz obrona oskarżonego. Sprawa toczy się za zamkniętymi drzwiami.
20-letni Mateusz B. na salę rozpraw został doprowadzony z aresztu. Oskarżonemu grozi nawet dożywocie.
Lekarze uratowali 15-latka, ale chłopiec jest w hospicjum
Do przestępstwa doszło 19 czerwca 2024 roku w Koszalinie, na rogatkach miasta, w okolicy ul. Leśnej. Z ustaleń w śledztwie wynika, że oskarżony z pomocą wspólnych znajomych wywabił 15-latka z domu. Następnie zaprowadził go w odludne miejsce i tam ciężko pobił, bo młodszy kolega nie oddał mu pożyczonych pieniędzy. Miał on również w "niewłaściwy sposób" odnosić się do dziewczyny oskarżonego.
Jak ustalili śledczy, po pobiciu Mateusz B. uciekł z miejsca przestępstwa i nie udzielił pomocy 15-latkowi, narażając go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia.
Pobitego chłopca wieczorem zauważył przypadkowy przechodzień. To on wezwał pogotowie. 15-latek w bardzo ciężkim stanie trafił do koszalińskiego szpitala wojewódzkiego. Lekarze uratowali mu życie. Nastolatek jednak nie wrócił do zdrowia. Przebywa w hospicjum.
Policyjne poszukiwania Mateusza B. trwały trzy dni. Mężczyzna został zatrzymany, usłyszał zarzuty i decyzją sądu został tymczasowo aresztowany.
Zarzut nieudzielenia pomocy pokrzywdzonemu usłyszał także równolatek pokrzywdzonego 15-latka, który biernie uczestniczył w zdarzeniu. Widząc leżącego i pobitego Kacpra, zamiast wezwać pomoc, zostawił go i sobie poszedł. Ze względu na młody wiek, jego sprawa została przekazana do sądu rodzinnego.
Źródło: PAP/TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Andrzej Jackowski/PAP