Miał grozić nauczycielowi, policja puściła go wolno. Teraz jest w areszcie. Prokuratura: niemal codziennie łamał prawo

Opiekun placówki próbował wyprosić mężczyznę
"Mówił, że jest maszyną do zabijania". Policja wyprowadziła z internatu agresora z opaską na nodze i puściła go wolno
Źródło: "Fakty po Południu" TVN

Przez nikogo niepokojony wszedł do internatu z opaską dozoru na nodze. Według relacji wychowawcy szkoły samochodowej w Koszalinie (Zachodniopomorskie) agresywny mężczyzna mówił, że wyszedł z więzienia, że "musi kogoś zabić", żeby tam wrócić, i że "jest maszyną do zabijania". Zaatakował nauczyciela. Patrol wyprowadził intruza z budynku i puścił wolno. Postępowanie wszczęto dopiero po tygodniu. Jak teraz informuje prokuratura, Sabri R. od czasu wyjścia z więzienia niemal codziennie miał łamać prawo. Kradł i niszczył.

Do niepokojącej sytuacji doszło 19 listopada w holu internatu Zespołu Szkół nr 10 w Koszalinie. Na teren obiektu wszedł mężczyzna, który w sali sportowej położył się na kanapie.

ZOBACZ: Pytania o kondycję polskiej policji

Nieproszonego mężczyznę zauważył w budynku jeden z wychowawców. Nauczyciel szkoły samochodowej zwrócił uwagę, że na nodze intruza znajduje się opaska sugerująca, że może być objęty dozorem elektronicznym.

Pytania o interwencję policji

- Zaczął wykrzykiwać, że on z więzienia wyszedł, że chce pozabijać kogoś, że on musi kogoś zabić, że on chce wrócić do więzienia, że jest maszyną do zabijania - relacjonował dla "Faktów po Południu" wychowawca Piotr Sklenarski, który o sprawie poinformował nas na Kontakt 24. Dodał, że intruz użył wobec niego również siły fizycznej.

Policja przyjechała po około godzinie od zgłoszenia. Mundurowi wyprowadzili agresora z budynku i puścili go wolno. Z wychowawcą - jak relacjonują władze placówki - policjanci nawet nie porozmawiali. Całe zdarzenie zarejestrowały kamery monitoringu.

Na miejsce przyjechali tego samego dnia funkcjonariusze Służby Więziennej. Pojawili się jednak tylko po to, by wymienić baterie w opasce. W szkole logowało się urządzenie lokalizujące mężczyznę.

Postępowanie ruszyło dopiero po tygodniu od zdarzenia, wcześniej policja nie przyjęła zgłoszenia w sprawie agresywnego zachowania. Zmieniło się to dopiero po tym, jak sprawę opisały media. Agresor został zatrzymany za opisywaną przez wychowawcę koszalińskiej szkoły sytuację, a także za kradzieże, których miał dopuszczać się po wyjściu z więzienia. Teraz przebywa w areszcie.

Prokuratura: niemal codziennie łamał prawo

Jak poinformował dziennikarzy TVN24 prokurator Ryszard Gąsiorowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Koszalinie, podejrzany to Sabri R.

Gąsiorowski przekazał, że oprócz tego, że mężczyzna wszedł do internatu, to dokonał też zniszczenia mienia na kwotę tysiąca złotych. Miał dokonywać również kradzieży w sklepach na kwoty od 830 do 1215 złotych. - Usłyszał w związku z tymi zdarzeniami zarzuty za kradzieże i niszczenie mienia. Kolejnym zarzutem jest stosowanie gróźb pod adresem wychowawcy z internatu. Przestępstwa te popełnione zostały w warunkach powrotu do przestępstwa - powiedział rzecznik.

Prokurator wyjaśnił, że Sabri R. wyszedł z więzienia 17 listopada i od tamtego czasu - jak ustalili śledczy - niemal codziennie łamał prawo. Według Gąsiorowskiego przed opuszczeniem zakładu karnego przez mężczyznę sąd zdecydował o środku zabezpieczającym w postaci zainstalowania mu urządzenia monitorującego (opaski). Wnioskował o to dyrektor aresztu, "bo w trakcie odbywania kary odkryto elementy osobowości dysocjalnej".

Rzecznik koszalińskiej prokuratury podkreślił, że za kradzieże i zniszczenie mienia R. groziłoby w recydywie siedem i pół roku więzienia. Gąsiorowski poinformował, że tymczasowy areszt zastosowano w oparciu o zeznania nauczyciela z internatu, który powiedział, że Sabri R. groził mu śmiercią. Prokurator dodał też, że podejrzany przejdzie badania psychiatryczne.

Wobec policjantów wszczęto postępowanie wyjaśniające. Szczegóły w materiale "Faktów po Południu" Katarzyny Czupryńskiej-Chabros.

0512N222X F16 CZUPRYNSKA INTERNAT
"Mówił, że jest maszyną do zabijania". Policja wyprowadziła z internatu agresora z opaską na nodze i puściła go wolno
Źródło: "Fakty po Południu" TVN
Czytaj także: