Kolejna pacjentka dr Marii Kubisy, ginekolożki ze Szczecina, została wezwana na przesłuchanie. W styczniu CBA zajęło dokumentację pacjentek, nie przejmując się argumentem o tajemnicy lekarskiej. Zabrano też kalendarz i telefon lekarki.
Wzywane są pacjentki dr Marii Kubisy ze Szczecina, ginekolog, do której gabinetu w styczniu weszły służby i zabrały kilka tysięcy kart z 30 lat jej praktyki lekarskiej. Wszystko w ramach śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Regionalną w Szczecinie. Śledztwo dotyczy udzielenia pomocnictwa w dokonaniu nielegalnej aborcji. Pani doktor do tej pory nie usłyszała zarzutów ani nie była nawet przesłuchana.
"Prawdopodobnie chcą wymusić jakieś zeznania przeciwko mnie"
- To już jest naprawdę szokujące, bo została przejęta bardzo wrażliwa dokumentacja medyczna. Grzebią w niej, nie wiadomo kto, i wzywają pacjentki, a na razie nie wiem, w jakiej kwestii. Mam obawy o pacjentki, które były leczone przeze mnie w Prenzlau i na przykład mogły być u mnie u kontroli. Nie wiem po prostu, co oni chcą. Prawdopodobnie chcą wymusić jakieś zeznania przeciwko mnie, tak się spodziewam. CBA najechało mnie i zlikwidowało mi moją firmę, moją praktykę, no bo zabrali mi wszystko - mówiła na antenie TVN24 dr Maria Kubisa.
Ginekolog zaskarżyła zabezpieczenie wrażliwej dokumentacji medycznej. Sąd uznał, że rzeczywiście prokuratura miała prawo sięgnąć po takie dokumenty, ale tylko dotyczące pacjentki, w sprawie której toczy się postępowanie, nie miała zaś prawa zabrać wszystkich dokumentów. Pacjentki mogły czuć spory dyskomfort związany z tym, że prokuratorzy przeglądają bardzo intymne informacje o ich stanie zdrowia. Kolejną kontrowersją jest właśnie wzywanie na przesłuchania pacjentek, które - jak mówią - nie do końca rozumieją, dlaczego mają odpowiadać właśnie na pytania dotyczące swojego stanu zdrowia i spraw bardzo intymnych.
- Oczywiście, że się boję o pacjentki, bo jeżeli ktoś do mnie przyjeżdża tutaj i wyznaje mi najbardziej intymne rzeczy, a ja nie jestem w stanie zachować tajemnicy, bo ktoś mi ją narusza, to jak jako lekarz mam się czuć? Powiem szczerze - myślałam, że już nikt do mnie nie przyjdzie się leczyć z tego powodu, jak pacjentki się dowiedziały, że dokumentacja medyczna u mnie jest niepewna - powiedziała w poniedziałek dr Kubisa.
Przesłuchują i milczą
Jako pierwsza przesłuchiwana była pani Anna. - Czułam się, jakbym musiała wyspowiadać się ze swojego życia i naprawdę bardzo współczuję takiego wezwania kobietom, które leczyły się długo u pani doktor – mówiła pani Anna.
Kobieta u dr Kubisy była raz, trzy lata temu. Teraz śledczym musi odpowiadać na pytania dotyczące tej konsultacji. - Pytanie, które mnie zdziwiło, "czy pani doktor dawała mi jakieś tabletki". Odpowiedziałam, że nie - relacjonuje. Jak mówi, trafili do niej po numerze telefonu, który pani doktor miała zapisany w kalendarzu przy terminie wizyty.
Reporterka TVN24 Alicja Rucińska zadała prokuraturze pytania dotyczące przesłuchań pacjentek, zarzutów dla kogokolwiek w tej sprawie, a także ewentualnych nowych wątków w sprawie. Rzecznik Prokuratury Regionalnej w Szczecinie poinformowała ją, że nie będzie udzielać jakichkolwiek informacji w sprawie tego śledztwa.
Kolejne przesłuchanie odwołane
Tymczasem na poniedziałek wezwanie na przesłuchanie otrzymała kolejna pacjentka.
- Ja już po prostu nie mam słów, ja sobie po prostu nie wyobrażam, żeby moje pacjentki były w ten sposób traktowane. W ogóle nie wiem, jaka jest podstawa, żeby moje pacjentki przesłuchiwać - komentuje dr Kubisa.
Przesłuchanie zostało jednak odwołane. Nie podano przyczyny ani nowego terminu. - Miała być przesłuchiwana moja wieloletnia pacjentka, która do mnie zadzwoniła i się pytała, co się dzieje, dlaczego ona ma być przesłuchiwana - mówi dr Kubisa.
Zdaniem adwokat pacjentki, odwołanie przesłuchania to nie jest nic nadzwyczajnego. Nie wyklucza ona, że śledczy mogli wystraszyć się szumu medialnego, ale powodem odwołania przesłuchania równie dobrze mogły być sprawy losowe, jak czyjaś choroba. - Pacjentki są wzywane w charakterze świadka, więc nie mają się czego obawiać - podkreśliła adwokat Agnieszka Stach.
Nie dziwi jej to, że przesłuchania przeprowadzają policjanci, jednak - jak mówi - budzi to pewien dyskomfort u pacjentek, które były zapewniane przez prokuraturę, że tylko prokurator będzie miał dostęp do ich danych wrażliwych. - Każda kolejna osoba, nawet delegowana do wykonania takiej czynności jak przesłuchanie, musi się zapoznać z jakimś materiałem dotyczącym ich stanu zdrowia, jakąś dokumentacją. Jest to legalne, jest to dozwolone, ale wzbudza duży dyskomfort u moich klientek - zwraca uwagę.
"Nie pójdę tam jak baranek na rzeź"
Oburzenia przesłuchaniami nie kryje wieloletnia pacjenta dr Kubisy, pani Małgorzata. - Dla mnie to jest skandal, jestem wkurzona - mówi. Jak dodaje, wezwania na przesłuchanie nie dostała, ale jeśli je dostanie, to nie będzie się niczego bać. - Nie pójdę tam jak baranek na rzeź, nie muszę mówić o swoich sprawach - zapowiada.
Adwokat Agnieszka Stach przypomina jednak, że, zeznając w charakterze świadka, nie można odmawiać odpowiedzi na pytania, chyba że odpowiedź może narazić na odpowiedzialność karną osobę przesłuchiwaną lub jej bliską. - Pacjentki mogą się do mnie zgłaszać, udzielamy bezpłatnej pomocy prawnej - przekazała.
Sama dr Kubisa po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji zrezygnowała z prowadzenia ciąż. Jak mówi - zrobiła to z przykrością. - Sprawiało mi to wielką frajdę i wiele mam pacjentek, które u mnie się urodziły i teraz przychodzą jako pacjentki - podkreśla.
Ale nie wyobraża sobie, że stwierdza wadę płodu i odmawia pomocy pacjentce. - Myślę, że jak się zmienią czasy, to wrócę do tego - podsumowuje.
"To coś absolutnie wstrząsającego"
Cała sytuacja oburza szczecińskie aktywistki.
Zdaniem Marzeny Zychowicz z Kongresu Kobiet w Szczecinie, sprawa ma wymiar polityczny, a nie kryminalny. - Pani doktor od dawna - jak sama mówi - nie prowadzi żadnych ciąż. No to jak nie prowadzi ciąż, to tym bardziej w żaden sposób nie może dokonywać ich terminacji w ten czy inny sposób - mówi.
Oburza ją natomiast zabranie kart pacjentek. - Nie wiem, czy którakolwiek z nas chciałaby, żeby pan prokurator albo jego koledzy oglądali zdjęcie krocza. (...) To jest dla mnie coś po prostu absolutnie wstrząsającego - ocenia.
Z kolei Bogna Czałczyńska, pełnomocniczka marszałka województwa zachodniopomorskiego ds. kobiet, zwraca uwagę, że cała sytuacja dotyczy zwykłych pacjentek, które nie były żadnymi aktywistkami, po prostu przychodziły się leczyć do jednej z najbardziej cenionych lekarek w regionie. - Stanęły w takiej sytuacji, w jakiej stanął Dawid z Goliatem - ocenia.
Niespodziewany nalot
W styczniu agenci CBA niespodziewanie wkroczyli do prywatnego gabinetu doktor Marii Kubisy, konfiskując karty medyczne jej pacjentek oraz ich historie chorób sięgające aż 1996 roku.
Po dwóch miesiącach od nalotu karty pacjentek wróciły do gabinetu, ale jak podkreśla lekarka, dotarły w takim stanie, że do tej pory nie udało się jej uporządkować dokumentacji i nie ma pewności, że czegoś nie brakuje.
Nie wrócił natomiast jej telefon komórkowy, którego numer znały pacjentki i pod którym kontaktowały się z lekarką w sprawach medycznych. Nie odzyskała również notesu, w którym ginekolog notowała wyniki badań cytologicznych. Teraz, gdy przychodzą do niej pacjentki, lekarka tymi wynikami nie dysponuje, co niemal uniemożliwia ich dalsze leczenie.
Sąd: CBA podjęło nieprawidłowe czynności
W sprawie tej dokumentacji lekarka i jej pełnomocnik złożyli zażalenie do sądu. Sąd uznał, że choć przeszukanie w gabinecie dr Kubisy było legalne, to czynności podjęte przez CBA odbyły się w sposób nieprawidłowy i bez zachowania należytego umiaru. Chodzi tu o to, że według sądu agenci nie powinni zabierać kart wszystkich pacjentek, ale wyłącznie tej, której dotyczy to śledztwo. Jest ono prowadzone w sprawie pomocnictwa w nielegalnej aborcji, a także wprowadzania do obrotu leków, które nie są dopuszczone na terenie Rzeczypospolitej Polskiej.
- Zaczęło się przynoszenie jakiś krzyży, różańcy pod mój gabinet (...) W swoim gabinecie staram się wychodzić z ostatnią pacjentką i zamknąć furtkę w jej obecności, bo może ktoś za domem być i krzywdę mi zrobić - mówiła "Faktom" dr Kubisa.
Źródło: TVN24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24