W bólu i gniewie, tysiące żałobników i emisariuszy ultraortodoksyjnej grupy chasydów Chabad Lubawicz, pożegnało we wtorek ofiary ubiegłotygodniowego ataku terrorystów w indyjskim Bombaju: zginęło sześciu Żydów, w tym rabin Gavriel Holtzberg i jego żona Rivkah.
W uroczystościach uczestniczyli trzej byli premierzy Izraela: Ehud Barak, pełniący obecnie funkcję ministra obrony; urodzony w Polsce Szymon Peres, obecnie prezydent Izraela oraz Beniamin Netanjahu, lider prawicowej partii Likud.
Powodem wiara
Pogrzeb zorganizowano w Kfar Chabad, wiosce liczącej blisko 900 rodzin, położonej tuż obok Tel Awiwu. W przemówieniach podkreślano, że uzbrojony napastnik obrał sobie za cel członków wspólnoty Chabad Lubawicz z powodu ich silnej wiary.
Ośrodek Chabad Lubawicz w Bombaju, gdzie żyła i pracowała rodzina Holtzbergów, służył jako swego rodzaju centrum żydowskie, otwarte dla każdego, kto potrzebował modlitwy, koszernego jedzenia i celebrowania żydowskich świąt.
"Dziecko całego Izraela"
Holtzbergowie mieli dwójkę dzieci, jedno z nich przebywało w ośrodku podczas ataku terrorystów. Dwuletni Mosze ocalał dzięki niani, której udało się zbiec. Drugi syn przebywał wówczas poza Bombajem.
W przepełnionych emocjami scenach, izraelska telewizja wielokrotnie pokazywała go na uroczystościach pogrzebowych, zanoszącego się płaczem i wołającego błagania o powrót mamy. - Jesteś dzieckiem całego Izraela - mówił o chłopcu rabin Kotlarski.
Holtzbergowie przybyli do Indii pięć lat temu, by służyć lokalnej wspólnocie żydowskiej. Uczyli Tory, a rabin Gavriel udzielał także ślubów.
Według amerykańsko-izraelskiego Cooperative Enterprise, w Indiach żyje około 5 000 Żydów, z czego 3 000 w Bombaju.
Źródło: CNN