Zobaczył płód w słoiku, do dziś jest wrogiem aborcji

Aktualizacja:
 
Prezydent aktywnie włączył się w promocję własnej książkiUS Gov

Były prezydent G.W. Bush przerywa milczenie. Promuje swoją autobiografię i udziela pierwszego wywiadu w niecodziennej scenerii, bo w kościele. Swoją głęboką religijność Bush podkreśla w wywiadzie nie raz. Choćby tłumacząc swój sprzeciw wobec aborcji - efekt wstrząsu z młodości, gdy matka pokazała mu słoik z płodem jego niedoszłego rodzeństwa.

Prezydent udzielił wywiadu dla telewizji NBC. Scenerią w której przeprowadzono rozmowę, był kościół w Teksasie. Wywiad był pierwszą z serii rozmów z byłym prezydentem zaaranżowanych w związku z publikacją jego autobiograficznej książki "Decision points" (Momenty decyzji), która we wtorek ukazuje się w księgarniach w USA.

Wstrząsający słoik

Długi wywiad prezydent rozpoczął od wydarzeń, które ukształtowały jego światopogląd. Zwłaszcza niecodziennej lekcji poglądowej, której udzieliła mu jego matka. Pewnego dnia Barbara Bush pokazała nastoletniemu George'wi, słoik z zakonserwowanym płodem. Okazało się, że to pozostałość po jej niedonoszonej ciąży. Widok niedoszłego brata bądź siostry tak wstrząsnął młodym Bushem, że stał się zadeklarowanym przeciwnikiem aborcji na resztę życia.

Były prezydent wyjaśnił także, dlaczego tak otwarcie manifestuje swoją religijność. Kluczową rolę w tym odegrała jego walka z alkoholizmem. Jak zwierzył się Bush, z choroby udało mu się wyjść w połowie lat 80-tych dzięki wewnętrznemu przełomowi religijnemu.

Siedziałem w klasie i słuchałem dzieci czytających książkę. Wtedy podszedł do mnie mój doradca i powiedział: " Drugi samolot uderzył w World Trade Center. Ameryka została zaatakowana". Moją pierwszą reakcją była złość. "Jak oni śmią robić coś takiego Ameryce!". Potem spojrzałem na dzieci, ich niewinność w kontraście z złem reprezentowanym przez napastników uderzyła mnie. Od razu wiedziałem, że moim zadaniem jest je chronić. Wspomnienia G.W.Busha z momentu, gdy dowiedział się o ataku 11.IX

Wspominając atak terrorystyczny 11 września 2001 r. - najważniejsze wydarzenie jego prezydentury - Bush ujawnił m.in., że kiedy leciał samolotem Air Force One okrężną drogą z Florydy do Waszyngtonu, nie mógł się połączyć z Białym Domem. - Nasz system telefoniczny był wtedy przestarzały - powiedział.

Kontynuując temat terroryzmu Bush bronił swej zgody na torturowanie najgroźniejszych terrorystów w celu wydobycia od nich informacji o planowanych atakach. Chodzi o metodę "waterboarding", czyli podtapiania więźniów po przywiązaniu ich do deski głową w dół.

Podkreślił, że zasięgnął przedtem opinii prawników, którzy powiedzieli mu, że metoda ta jest legalna w świetle amerykańskich ustaw. - Stosowaliśmy te metody, aby ratować życie ludzi. Moim zadaniem było chronić Amerykę - powiedział. Dodał też, że taką samą decyzję podjąłby dziś "w takich samych okolicznościach".

Nie chciałem użycia siły. Dla prezydenta to jest ostateczne rozwiązanie. Dałem każdą możliwą szansę dyplomacji, aby rozwiązać ten spór B. prezydent o kulisach inwazji na Irak

Znaczną część rozmowy wypełniły wypowiedzi Busha na temat wojny w Iraku, która w przeważającej opinii komentatorów była błędem i pogrążyła reputację prezydenta. Bush powiedział m.in., że "nie miał żadnych wątpliwości" co do prawdziwości informacji wywiadu o rzekomym gromadzeniu przez reżim Saddama Husajna broni masowego rażenia. Na tych, jak się okazało zdecydowanie przerysowanych danych wywiadowczych, USA oparły swoją argumentację dla ataku na Irak.

Zapytany czy rozważał przeproszenie społeczeństwa za wojnę, która pochłonęła tysiące ofiar wśród żołnierzy USA i dziesiątki tysięcy zabitych cywilów w Iraku, odpowiedział przecząco. - Przeprosiny oznaczałyby, że decyzja o wojnie była błędna, a tak nie uważam. Świat jest zdecydowanie lepszy bez Saddama Husajna u władzy - oświadczył.

Bush: Nie jestem rasistą

Mówiąc o huraganie Katrina i tragicznej w skutkach powodzi w Nowym Orleanie w 2005 r. Bush powiedział, że "dało to jego krytykom powód do osłabiania jego prezydentury". Administrację Busha potępiano wtedy za spóźnioną reakcję i nieudolność w udzielaniu pomocy ofiarom kataklizmu. Po Katrinie notowania prezydenta gwałtownie spadły.

Bush przyznał w wywiadzie, że błędem było, iż jego pierwsza wizyta w Luizjanie w czasie powodzi ograniczyła się do obejrzenia zalanych terenów z samolotu, co mogło stworzyć wrażenie, że nie dość poważnie interesuje się problemem.

Były prezydent wspominał, że najgorszy moment jego prezydentury wiązał się właśnie z Katriną. Ponieważ w Nowym Orleanie ucierpieli głównie Afroamerykanie, Bush został oskarżony o rasizm, ponieważ akcja ratunkowa nie była dość skuteczna. Jeden ze znanych murzyńskich raperów, Kayne West, powiedział wtedy, że "Busha nie obchodzą czarni". - Byłem tym urażony, bo to nieprawda - powiedział prezydent.

Popularność to bańka mydlana

Wywiad był pierwszym tak eksponowanym medialnie wystąpieniem publicznym Busha od chwili jego odejścia z urzędu prawie dwa lata temu. Podczas całej rozmowy były prezydent nie chciał wypowiedzieć się na temat prezydenta Obamy. - Nie chcę wchodzić w bagno... Prezydent Obama ma wielu krytyków, a ja nie chcę być jednym z nich - powiedział wyjaśniając przyczyny swego milczenia.

Zapytany, czy nie martwią go negatywne oceny jego własnej prezydentury, Bush wzruszył ramionami. - Nie przejmuję się tym. Tak jak nie przywiązywałem wagi do tego, że miałem 90 procent poparcia (bezpośrednio po ataku 9/11 ) - powiedział. - Jak się goni za popularnością, goni się chwilę, goni się bańkę powietrza - dodał filozoficznie.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: US Gov