Radovan Karadżić trafił w środę do haskiego sądu, gdzie czeka go proces m.in. za zbrodnie przeciwko ludzkości. Cela w holenderskim więzieniu Scheveningen czeka na niego już od dawna.
Więzienne przyjemności
Cele przeznaczone dla każdego z 37 oskarżonych przez Międzynarodowy Trybunał Karny ds. Zbrodni w byłej Jugosławii mają po 15 metrów kwadratowych. Znajdują się w nich specjalne wygody: biurko z komputerem, telewizor i interkom do komunikacji ze strażnikami.
W części rekreacyjnej znajdują się między innymi trambambule, czyli popularne piłkarzyki. Bratanek zbrodniarza, Dragan Karadżić powiedział włoskiemu dziennikowi "Corriere della Sera", że stryj chodził na mecze Serie A pod zmienionym nazwiskiem, w czasie gdy poszukiwał go cały świat. Teraz były lider bośniackich Serbów będzie mógł swoją miłość do futbolu pielęgnować na ciut mniejszym boisku.
Gdyby chciał się odprężyć w przerwie procesu to może na przykład zacząć malować, bo w więzieniu znajduje się też pracownia plastyczna. Wzmocnienie organizmu zapewni więzienna siłownia.
Co czeka Karadżicia?
Już w czwartek rozprawa wstępna, na której sędzia Alphons Orie zapyta oskarżonego, czy rozumie zarzuty, czy chce by mu odczytać w całości akt oskarżenia i czy przyznaje się do winy w odniesieniu do każdego z 1 zarzutów. Zgodnie z prawem ma na to 30 dni, jednak adwokat Karadżicia Svetozar Vujaczić powiedział, że jego klient zrobi to od razu.
Później będzie miał możliwość wyboru adwokata, jednak już wcześniej zapowiadał, że będzie się bronił sam. Na to jednak musza wydać zgodę sędziowie. Później strony będą miały kilka miesięcy na zapoznanie się z aktami sprawy i przygotowaniem się do procesu.
- Trybunał poinformował, że sprawa Karadżicia nie będzie łączona z żadną inną, chyba że doszłoby rychło do aresztowania wojskowego dowódcy Serbów bośniackich, generała Ratko Mladicia. W takim przypadku połączenie obu spraw może być poważnie wzięte pod uwagę - podał w Hadze główny prokurator trybunału Serge Brammertz.
Źródło: TVN, tvn24.pl, PAP