W Europie szaleje sztorm Angus, a na Biegunie Północnym odnotowano rekordowo wyoskie temperatury. Pakiet klimatyczny został co prawda podpisany, ale kluczowe w jego realizacji Stany Zjednoczone właśnie wybrały prezydenta, który tematem środowiska nie jest zainteresowany. Materiał "Faktów z Zagranicy".
W nocy z piątku na sobotę w Marrakeszu zakończyła się konferencja klimatyczna ONZ. Blisko 200 krajów konwencji klimatycznej ONZ zgodziło się utrzymać tzw. Fundusz Adaptacyjny, wprowadzony przez Protokół z Kioto, po 2020 roku. Jednak dopiero przyszłe spotkania mają ustalić, w jaki sposób finansowany będzie Fundusz, który obecnie jest zasilany przez kraje rozwinięte. W symbolicznym geście ponad 40 najbardziej narażonych na skutki zmian klimatu krajów, w tym małe państwa wyspiarskie, zobowiązało się, że będą dążyć do pozyskiwania w 100 proc. odnawialnej energii i chcą osiągnąć ten cel między rokiem 2030 a 2050.
Negocjatorzy zaapelowali o pragmatyzm do Donalda Trumpa, który ze sceptycyzmem wypowiadał się o globalnym ociepleniu.
W niedawnej rozmowie z "New York Timesem" Trump wyraził też inne niż dotąd prezentował stanowisko w sprawie zmian klimatycznych. Według relacji dziennikarzy gazety miał powiedzieć, że sądzi, iż "istnieje pewien związek" między działalnością ludzi a ocieplaniem się klimatu na Ziemi, chociaż zastrzegł, że nie wiadomo jeszcze, "jak duży". Podkreślił, że ma "otwarty umysł" w tej kwestii.
"Zmierzamy w złą stronę"
Tymczasem według naukowców rekord wyjątkowo gorącego 2015 roku raczej zostanie pobity.
Skutki szybko postępującego ocieplenia mogą być katastrofalne. - Pierwsze dziewięć miesięcy tego roku przyniosły nam dość wysokie temperatury i prawdopodobnie odnotujemy rekord - tłumaczył Petteri Taalas ze Światowej Organizacji Meteorologicznej. - Zmierzamy w złą stronę - dodał.
Światowa Organizacja Meteorologiczna podaje, że w 2015 r. w związku z klęskami żywiołowymi pozbawionych dachu nad głową zostało 19 mln ludzi na świecie.
Autor: kg/kk / Źródło: TVN24 BiS, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock