Po 16-miesięcznej walce z rakiem zmarła była prezydent Filipin Corazon Aquino. Filipińczycy nazywali ją swoją Joanną d'Arc od czasu, gdy w 1986 r. na czele popierającego ją wojska wygnała z kraju długoletniego dyktatora Ferdinanda Marcosa.
U szczytu sławy Aquiono, zwana zdrobniale Cory, stanęła, gdy na czele milionowego tłumu Filipińczyków zatrzymała kolumny wojska wysłane przez Marcosa przeciwko zbuntowanym żołnierzom.
To właśnie po tym wydarzeniu i ucieczce Marcosa, zaczęto ją nazywać Joanną d'Arc, a jej opór wobec dyktatury stał się wzorem do naśladowania dla wielu dysydentów w Ameryce Południowej, RPA czy Pakistanie.
Dyktator zabił jej męża
Z Marcosem miała porachunki od lat. Jak twierdziła, to na jego rozkaz zginął w 1983 r. jej mąż Benigni, gdy wrócił z wygnania w Stanach Zjednoczonych. To właśnie śmierć męża pchnęła ją do działania, chociaż o politykę ocierała się już od urodzenia - pochodziła z rodziny filipińskiego kongresmena.
Po obaleniu Marcosa Aquino została wybrana prezydentem, choć sama miała wątpliwości, czy do tej funkcji się nadaje. Jak się okazało wątpliwości były słuszne - za jej prezydentury krajem kilkukrotnie wstrząsały próby wojskowych zamachów stanu, a gospodarka pozostawiała wiele do życzenia.
Wiecznie niepokorna
Mimo to Aquino rządziła do 1992 r., a i później była w polityce aktywna. W latach 90. znów wyprowadziła na ulice tłumy, gdy jej następca Fidel Ramos próbował zmienić konstytucję, by przedłużyć swoje rządy.
Miała też swój udział w zakończeniu prezydentury Josepha Estrady w 2001 r. - czego później publicznie żałowała - a ostatnio prowadziła kampanię przeciwko prezydent Glorii Arroyo.
Z rakiem okrężnicy zmagała się od 16 miesięcy, ale swoją chorobę trzymała w tajemnicy. Aż do czerwca pokazywała się publicznie.
Źródło: Reuters