Zmarł zakleszczony w samochodzie. Z rodziną pożegnał się listami


54-letni Amerykanin David Welch po wypadku przez co najmniej kilkanaście dni nie mógł wydostać się z rozbitego samochodu. Zakleszczony we wraku auta, przed śmiercią napisał do swojej rodziny wzruszające listy. Policja przekazała je bliskim po tym, jak samochód oraz znajdujące się w nim ciało znalazł przypadkowy turysta.

Welch wyszedł z domu w Kansas 2 września i wybrał się na przejażdżkę samochodem. Kiedy nie wrócił na noc rodzina zgłosiła jego zaginięcie. Policjanci uznali wtedy, że nie ma powodu, żeby uznać, że mężczyźnie grozi niebezpieczeństwo.

Raport o zaginięciu został złożony dopiero po 4 dniach. Od tego czasu rodzina nie dostawała żadnych informacji na temat zaginionego.

Po 46 dniach od zaginięcia mężczyzna został znaleziony przez turystę wędrującego po pustynnych terenach Utah. Już nie żył.

1200 kilometrów od domu

Jak ustaliła policja, samochód Welcha prawdopodobnie zjechał z drogi, po czym sturlał się w słabo widoczne miejsce. Na drodze nie było śladów hamowania, dlatego policjanci przypuszczają, że Welch zasnął za kierownicą.

W tej sprawie pozostaje jeszcze wiele niewyjaśnionych wątków. Nie wiadomo, kiedy doszło do wypadku, ani ile dokładnie dni Welch przeżył we wraku. Nie wiadomo też, co mężczyzna robił na pustyni Utah, ponad 1200 kilometrów od domu.

Wiadomo jednak, że Welch spędził ostatnie dni na pisaniu listów do rodziny. Policja przekazała je bliskim mężczyzny, nie ujawniając treści.

Autor: dln/jk / Źródło: CNN