Północnokoreańskie władze nie zdradziły do tej pory, w jaki sposób zginął 67-letni Dzang Song Thaek, mąż ciotki Kim Dzong Una, uchodzący do niedawna za drugą osobę w państwie. Wiadomo tylko, że w połowie grudnia został odsunięty od władzy za rzekomą próbę przewrotu i skazano go na śmierć.
Na początku stycznia światowe media obiegła plotka, jakoby egzekucja "zdrajcy" była wyjątkowo makabryczna. Według wydawanego w Hongkongu dziennika "Wen Wei Po", cytowanego przez między innymi amerykańską stację NBC News, 67-latek wraz z grupą współpracowników został rozebrany do naga i wrzucony do klatki. Następnie jakoby wypuszczono na nich 120 psów bojowych, głodzonych przez pięć dni. Egzekucji, która miała trwać godzinę, rzekomo przyglądał się sam Kim Dzong Un i kilkuset najwyższych oficjeli, dla których miała to być przestroga.
Psy bojowe reżimu
Tak jak praktycznie wszystkie historie na temat wydarzeń w Korei Północnej, nie można jej w sposób wiarygodny zweryfikować. Za wiarygodnością historii "Wen Wei Po" ma przemawiać to, że gazeta rzekomo ma "powiązania" z władzami w Pekinie, które jak nikt inny są poinformowane na temat wydarzeń w Koreańskiej Republice Ludowo-Demokratycznej. Na dodatek północnokoreański reżim jest znany z brutalności i okrucieństwa wobec przeciwników politycznych, co potwierdzają między innymi raporty ONZ.
Wiadomo też z oficjalnych przekazów mediów północnokoreańskich, że w armii KRLD są szkolone psy bojowe. Pokazywano je między innymi wiosną minionego roku, kiedy szczuto je na manekiny ucharakteryzowane tak, aby przypominały południowokoreańskich polityków. Zwierzęta, a dokładniej owczarki niemieckie, zaciekle atakowały "gardła" kukieł i rozszarpywały je na kawałki.
Specjalizujący się w doniesieniach z Korei Północnej portal "NK News" przytacza wypowiedzi dwóch ekspertów, którzy są zdania, iż doniesienia na temat egzekucji mogą być prawdziwe. Dr Leonid Petrow z Uniwersytetu w Canberze twierdzi, że przemawiają za tym informacje pochodzące od uciekinierów, którzy twierdzą, że w obozach więźniowie polityczni bywają rzucani na pożarcie psom strażniczym.
Aidan Foster-Carter, specjalistka ds. Korei z Uniwersytetu w Leeds jest natomiast przekonana, że cała historia może być prawdziwa, zwłaszcza biorąc pod uwagę wspomniane nagrania z szkolenia psów bojowych. - Jednak to może też być plotka. Najciekawiej byłoby poznać opinię wywiadu Korei Południowej. To oni jako pierwsi donieśli o czystce - stwierdziła.
Siła niepotwierdzonej plotki
Jednak jak wyliczają specjalistyczne media, w tym sam portal "NK News", zdecydowanie więcej argumentów przemawia przeciw plotce o makabrycznej egzekucji. Pierwszą lampką ostrzegawczą jest to, że "Wen Wei Po" opublikowało swoją historię już 12 grudnia. Teraz nabrała rozgłosu po tym, jak wykorzystał ją w swoim tekście dziennikarz znacznie szerzej znanego medium, singapurskiego dziennika "The Strait Times".
Przez dwa tygodni wersji hongkońskiej gazety nikt nie rozwijał, nawet media południowokoreańskie, z założenia wrogo nastawione do Korei Północnej. Nie podjęły jej też media chińskie, mające lepszy dostęp do władz w Pekinie, które wiedzą bardzo dużo o wydarzeniach w Pjongjangu. Na dodatek "Wen Wei Po" sam w sobie jest mało wiarygodnym źródłem. "Washington Post" przytacza badania wiarygodności dzienników w Hongkongu, według którego jest 19-ty na 21 pozycji.
Dotychczas praktycznie wszystkie media południowokoreańskie i chińskie utrzymywały, że egzekucji "wujka" dokonano tradycyjnymi metodami. Dzang Song Thaek miał zostać rozstrzelany. Detale różnią się w zależności od źródła. Pojawiają się informacje o plutonie egzekucyjnym, karabinach maszynowych lub działkach przeciwlotniczych. Przy czym te dwie ostatnie bronie teoretycznie mogą być tym samym, ponieważ ciężkie karabiny maszynowe często służą jako broń przeciwlotnicza.
Historię o rozszarpaniu przez psy najprawdopodobniej włożyć między bajki. Nie ulega jednak wątpliwości, że Dzang Song Thaek stał się ofiarą walki o władzę w rządzonej po dyktatorsku KRLD.
Skazany za "próbę obalenia obecnego przywództwa"
W połowie grudnia rząd w Pjongjangu poinformował, że 67-letni Dzang Song Thaek, mąż ciotki Kim Dzong Una, uchodzący za drugą osobę w państwie i głównego pośrednika w kontaktach reżimu z Chinami, został skazany na śmierć i stracony.
Dzang Song Tekowi zarzucono m.in. nielojalność wobec poprzednich przywódców, Kim Ir Sena oraz Kim Dzong Ila, a także "mobilizowanie antypartyjnych, kontrrewolucyjnych elementów frakcyjnych mających na celu obalenie obecnego przywództwa". Jego egzekucja stanowi największy polityczny wstrząs w Korei Północnej od przejęcia władzy przez Kim Dzong Una, ostatniego z dynastia Kimów, która od ponad 60 lat żelazną ręką rządzi Koreą Północną.
Autor: mtom,mk/kwoj / Źródło: NBC News, PAP, NK News, Washington Post, tvn24.pl