Amerykańskie służby opublikowały pierwsze nagrania wraku statku El Faro, który zatonął w minionym roku. W katastrofie zginęło pięciu Polaków. Wrak spoczywa na głębokości 4,6 kilometra. Został dokładnie obejrzany przy pomocy zdalnie sterowanego pojazdu podwodnego.
Nagrania z dna Atlantyku opublikowała Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu (NTSB), która prowadzi śledztwo w sprawie katastrofy El Faro. Wykonano je jeszcze w grudniu minionego roku przy pomocy pojazdu podwodnego US Navy CURV-21.
Dalej nie znaleziono rejestratora
Przy pomocy drona udało się jednoznacznie potwierdzić, że spoczywający na dnie statek to El Faro. Wcześniej jedynie to przypuszczano na podstawie obrazów z sonaru.
Pomimo dokładnego zbadania wraku i leżących w jego pobliżu szczątków, w tym oderwanego od kadłuba mostka, nie udało się odnaleźć rejestratora podróży. Na jego zlokalizowaniu najbardziej zależało śledczym, bowiem pomógłby znacząco w rozwikłaniu zagadki zatonięcia statku.
Badający sprawę eksperci NTSB twierdzą, że to jeden z najtrudniejszych przypadków w historii. Ze względu na głębokość wrak jest trudno dostępny, nie ma rejestratora a przed katastrofą załoga nie wysłała wiele informacji na temat swoich problemów.
El Faro zatonął pierwszego października 2015 roku w huraganie Joaquin. Według ostatniego komunikatu z pokładu statek stracił napęd i nabrał dużo wody, która spowodowała przechył. Niedługo później kontakt się urwał. Nie przeżył nikt z 33 osób załogi, w której skład wchodziło pięciu Polaków. Po kilku dniach udało się znaleźć tylko jedno ciało i nieco szczątków dryfujących na powierzchni, Była to najtragiczniejsza katastrofa statku pod banderą USA od lat 80.
Autor: mk//gak / Źródło: Reuters, NTSB
Źródło zdjęcia głównego: NTSB