Baza palestyńskiej bojówki na terenie Libanu została zbombardowana w nocy przez izraelskie lotnictwo. Był to odwet za wczorajszy atak rakietowy na Izrael. Zaatakowani są tym faktem zdziwieni, bowiem twierdzą, że rakiety w czwartek odpalił kto inny.
Rzecznik armii Izraela oficjalnie poinformował, iż nocny nalot był odwetem. Nie podał jednak więcej informacji. Według przecieków z wojska, kilka pocisków spadło na "pozycje terrorystyczne" w okolicach miejscowości Naame, leżącej pomiędzy Sajdą i Bejrutem. Libańskie media precyzują, że celem ataku był obóz palestyńskiej bojówki Ludowy Front Wyzwolenia Palestyny, najstarszej tego rodzaju organizacji zrzeszającej Palestyńczyków. LFWP w przeszłości zasłynęła wieloma akcjami terrorystycznymi, ale tym razem czuje się niesłusznie poszkodowana. Rzecznik organizacji powiedział libańskiej telewizji Al-Manar, że jest "zaskoczony", iż to obóz LFWP został zbombardowany, bo to "ktoś inny odpalił rakiety na Izrael". W ataku odwetowym nikt nie zginął. Izraelskie uderzenie było odwetem za odpalenie w czwartek czterech rakiet na północny Izrael. Dwie zostały zniszczone przez system obrony przeciwrakietowej Iron Dome, a dwa spadły na rolnicze tereny w pobliżu miasta Naharija, nie wywołując większych szkód.
Autor: mk//gak / Źródło: reuters, pap
Źródło zdjęcia głównego: iaf.org.il