"Roosevelt znał prawdę o Katyniu, lecz milczał. Ważniejsza była jedność państw alianckich"

Roosevelt zmarł 12 kwietnia 1945 r.Library of Congress

W rankingu prezydentów USA Franklin D. Roosevelt zajmuje dość wysoką pozycję z powodu jego polityki zagranicznej - mówi prof. Zbigniew Lewicki politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. 12 kwietnia przypada 70. rocznica śmierci 32. prezydenta USA, który w Polsce kojarzy się głównie z "jałtańską zdradą".

- Gdy w 1933 roku Roosevelt zasiadł na fotelu prezydenta, Stany Zjednoczone znajdowały się w kryzysie gospodarczym. Kryzys zbiegł się z wielkim krachem giełdowym na Wall Street. Ówczesny prezydent Herbert Hoover nie reagował na informacje o złej sytuacji ekonomicznej, liczył na to, że kraj wyjdzie z kryzysu bez ingerencji Białego Domu, podobnie jak miało to miejsce w przeszłości - mówi w rozmowie z PAP prof. Zbigniew Lewicki.

Jak wyjaśnia politolog, Amerykanie uznali, że Hoover nie radzi sobie w trudnej sytuacji. - Wybrali Roosevelta, który miał już poważne doświadczenia polityczne jako gubernator stanu Nowy Jork - tłumaczy profesor.

Jałta symbolem zdrady zachodnich sojuszników wobec Polski

Prof. Lewicki zapytany o rolę Roosevelta w Jałcie stwierdził, że prezydent już wcześniej, bo "w 1943 r., gdy odbyła się konferencja w Teheranie, wiedział, że Stalin do Polski wejdzie i nie opuści jej".

- Rozumiał, że nie można go do tego zmusić, że niewiele można dla Polski zrobić, choć wymógł na nim obietnicę wolnych, demokratycznych wyborów. Stalin nie dotrzymał słowa, zresztą nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni. To cicha propaganda komunistyczna obwiniała Roosevelta, że "sprzedał Polskę", uwalniając tym samym Stalina od zarzutu, że to on właśnie Polskę okupował - wyjaśnia Lewicki.

Zbrodnia w Katyniu i holokaust

- Roosevelt znał prawdę o Katyniu, lecz milczał. Z jego punktu widzenia od krytykowania Stalina za zbrodnię na Polakach ważniejsza była jedność państw alianckich - twierdzi prof. Zbigniew Lewicki.

- Roosevelt znał raport Karskiego, wiedział o Holokauście i nie reagował - mówi Lewicki i dodaje, że nalot na linię kolejową do Auschwitz nie zmieniłby raczej losu Żydów. - Auschwitz był obozem-symbolem, ale były także inne obozy zagłady Żydów: Bełżec, Sobibór, Treblinka. Nie sposób było dokonać nalotów na każdy z nich. Zresztą ówczesny stosunek Amerykanów do Żydów nie był pozytywny - dodaje. Jak dodaje politolog, dziś taką postawę nazwalibyśmy antysemityzmem, ale w ówczesnych czasach spawy wyglądały inaczej. Politolog przypomina, że jeszcze przed wybuchem wojny Amerykanom zdarzało się nie udzielić Żydom pomocy, np. cofnąć statek z uchodźcami.

Relacje z sojusznikami

Prof. Lewicki zapytany o relacje Roosevelta ze Stalinem i Churchillem stwierdził, że prezydent Stanów Zjednoczonych uznał, że w czasie wojny USA, Wielka Brytania i ZSRS są sojusznikami i utrzymanie jedności aliantów jest kwestią nadrzędną. - Dla niego najważniejsze było zwycięstwo w wojnie z Japonią i Niemcami. Nie był zafascynowany osobą Stalina, ale z pewnością imponowała mu, jak wielu Amerykanom, wielka liczba ofiar wojny w ZSRS, co skutkowało fascynacją Związkiem Sowieckim jako krajem - mówi.

Politolog dodaje, że "pod koniec wojny Roosevelt nie miał już złudzeń co do intencji Stalina, wiedział np. o podsłuchu podczas konferencji w Jałcie". Natomiast z Churchillem spotykał się kilkanaście razy, "miał z nim dobre relacje, lecz rozumiał, że Wielka Brytania jest słaba, wykrwawiona, że na skutek wojny bezpowrotnie straci status wielkiego mocarstwa, imperium".

Franklin D. Roosevelt dzieli Amerykanów

Zdaniem prof. Zbigniewa Lewickiego oceny Amerykanów tej postaci są bardzo zróżnicowane. - Osoby o poglądach socjalizujących oceniają go bardzo wysoko, uznając za prezydenta, który ocalił USA w czasie Wielkiego Kryzysu, i sprawił, że gospodarka nabrała tempa - mówi politolog. - Ich przeciwnicy twierdzą, że Roosevelt nie pokonał kryzysu, a wręcz, że przez interwencję państwa pogłębił go. Kluczowym argumentem jest ingerencja administracji Roosevelta w system opieki społecznej - wyjaśnia.

Jak zauważa naukowiec niektórzy Amerykanie uznają Roosevelta za prezydenta wybitnego, bo przyczynił się do zwycięstwa aliantów w II wojnie światowej. - W rankingu prezydentów USA zajmuje on zwykle dość wysoką pozycję. Dotyczy to jednak przede wszystkim polityki zagranicznej. Jego polityka ekonomiczna, New Deal, z lat 30. jest zwykle oceniana niżej - ocenia prof. Lewicki.

Autor: geb\mtom / Źródło: (Maciej Replewicz) PAP

Źródło zdjęcia głównego: Library of Congress

Tagi:
Raporty: