- Pakistan nie był zamieszany w operację zabicia Osamy bin Ladena - napisał w "Washington Post" prezydent Pakistanu, Asif Ali Zardari. Zaznaczył, że władze Pakistanu nie wiedziały, gdzie przebywa bin Laden i nie mogły tego przewidzieć.
- Zabicie Osamy Bin Ladena przez amerykańskie wojska nie było wspólną operacją z Pakistanem - napisał Zardari. Jak napisał, pomimo kilkudziesięcioletniej współpracy pomiędzy USA a Pakistanem, niedzielna operacja nie była wspólnym działaniem obu krajów.
Jednak, z drugiej strony zdaniem prezydenta, to "dekada współpracy i partnerstwa między USA i Pakistanem doprowadziły do eliminacji Osamy bin Ladena", którego Zardari nazwał "zagrożeniem dla cywilizowanego świata".
Zardari odrzucił także wszystkie spekulacje mówiące o tym, że Pakistan miałby chronić talibskich bojowników przed prześladowaniem. "Nie przebywał nigdzie tam, gdzie spodziewaliśmy się, że będzie" - napisał Zardari.
Śmierć po 10 latach
W niedzielę 1 maja po południu przeprowadzono w Pakistanie 40-minutową akcję, w trakcie której zabity został Osama bin Laden, jego dorosły syn, niezidentyfikowana kobieta i dwóch mężczyzn - jeden był posłańcem, dzięki któremu wywiad namierzył przywódcę Al-Kaidy, a drugi jego bratem. Jedna z żon bin Ladena, której śmierć obwieściły media, została jedynie ranna. Nie użyto jej też - jak pierwotnie donoszono - w charakterze żywej tarczy.
Władze USA twierdzą, że po ich stronie nie było żadnych ofiar. Przyznały jedynie, że amerykański helikopter "z powodów technicznych" rozbił się podczas ataku.
Rezydencja, w której zabito terrorystę, znajdowała się w Abbotabad, mieście położonym 60 km na północ od Islamabadu.
Źródło: reuters, pap
Źródło zdjęcia głównego: wikipedia.org