Według planów ogłoszonych we wtorek przez szefa sztabu generalnego białoruskich sił zbrojnych, wiceministra obrony gen. Aleha Biełakonieua, w konflikcie będą uczestniczyć z jednej strony siły zachodniej Koalicji Państw Zainteresowanych - Besbaria i Lubenia, a z drugiej - Państwa Północne, czyli broniące się państwo związkowe Białorusi i Rosji. Celem agresorów będzie utworzenie fikcyjnego państwa Wejsznoria wykrojonego z części białoruskiego terytorium.
Jak wynika z zaprezentowanej podczas briefingu mapy, Wejsznoria będzie się znajdowała na północnym zachodzie realnej Białorusi. Dwa państwa koalicji zachodniej - Besbaria i Lubenia graniczą z Wejsznorią od północnego zachodu i znajdą się na części terytorium realnej Polski i państw bałtyckich.
Obrona przed destabilizacją
Fikcyjny konflikt ma być podobny do tych, które wydarzyły się w ostatnim czasie na Bliskim Wschodzie i w Europie. - To kryzys i konflikt wywołane przez rosnącą aktywność nielegalnych formacji zbrojnych, międzynarodowych organizacji separatystycznych i terrorystycznych, wspieranych przez siły zewnętrzne - oświadczył Aleh Biełakonieu podczas briefingu dla mediów i dyplomatów wojskowych akredytowanych na Białorusi.
- Białoruś próbuje nie dopuścić do wybuchu konfliktu zbrojnego, a Rosja (…) udziela jej pomocy politycznej, finansowej i wojskowej - wyjaśniał białoruski generał.
W akcji 140 czołgów
Manewry będą miały dwa etapy. Pierwsza faza to izolacja obszarów zajętych przez wrogie siły, organizowanie obrony przeciwlotniczej do ochrony ważnych obiektów państwowych. W fazie drugiej wojska będą realizować zadania związane z wyparciem przeciwnika.
W manewrach, jak poinformował generał, ma wziąć udział 12,7 tysiąca żołnierzy, w tym na terytorium Białorusi będzie ich 10,2 tysiąca (ponad siedem tysięcy białoruskich i około trzech tysięcy rosyjskich), 370 sztuk sprzętu wojskowego (w tym około 140 czołgów, do 150 jednostek artylerii i wyrzutni rakiet oraz ponad 40 samolotów i śmigłowców).
Manewry będą się odbywać na poligonach Borysowskim, Domanowskim, Różańskim, Lepielskim, Osipowiczowskim, Loswido, a także w dwóch miejscach na terenie obwodu witebskiego – w okolicach miejscowości Dretuń i Głębokie. Biełakonieu podkreślił, że "by uniknąć napięć w relacjach z krajami sąsiednimi", celowo wybrano te poligony, które są oddalone od granicy państwowej.
Przypomina ćwiczenia w Polsce
Wiceminister obrony sporo uwagi poświęcił "niełatwej sytuacji wojskowo-politycznej w regionie, wskazując, że przy zachodnich granicach Białorusi w krajach bałtyckich i w Polsce "powstały punkty dowodzenia NATO, liczebność sił szybkiej odpowiedzi Sojuszu wzrosła z 25 do 40 tysięcy, w pełnej gotowości bojowej są cztery batalionowe grupy taktyczne, zaś w Polsce rozmieszczono brygadę pancerną USA".
Wojskowy przedstawił również bardzo obszerne dane na temat aktywności związanej z ćwiczeniami NATO i państw zachodnich, przekonując, że ich częstotliwość i liczebność z roku na rok rosną. - Na przykład międzynarodowe manewry krajów NATO Anakonda 2016 były największe w Europie od zakończenia zimnej wojny, a wszystkie ich parametry są kilkakrotnie wyższe niż parametry ćwiczeń Zapad'2017 – argumentował.
Jego zdaniem, pomimo "nieprzyjaznego charakteru" manewrów państw zachodnich, na Białorusi nie wywoływały one takich emocji i krytyki jak Zapad'2017 wzbudzają na Zachodzie.
Generał Biełakonieu zapewnił, że po zakończeniu manewrów zarówno wojska białoruskie, jak i rosyjskie powrócą do swoich stałych punktów dyslokacji do 30 września, odnosząc się w ten sposób do obaw państw zachodnich, że Federacja Rosyjska wykorzysta manewry do pozostawienia części swoich wojsk na terytorium sojusznika.
- Manewry Zapad'2017 nie stanowią zagrożenia dla społeczności europejskiej, w tym w szczególności dla państw sąsiednich - oświadczył generał Biełakonieu.
Rosjanie podkreślają defensywny charakter
W podobnym tonie wypowiadał się w Moskwie rosyjski wiceminister obrony Aleksandr Fomin, który zapewnił, że całe ćwiczenia będą miały charakter wyłącznie defensywny. - Sugestie, że będą wykorzystane jako przyczółek do okupacji Litwy, Polski czy Ukrainy, nie odpowiadają rzeczywistości - stwierdził.
- Już od kilku miesięcy duże światowe media, a za nimi politycy, podburzają opinię publiczną, szerząc mity o "rosyjskim zagrożeniu". Te paradoksalne wizje nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, co było już wielokrotnie potwierdzane przez przedstawicieli zarówno Rosji, jak i Białorusi - stwierdził Fomin.
Rosjanin powtórzył zapewnienia Moskwy, że w całych ćwiczeniach weźmie udział 13 tysięcy żołnierzy z obu państw i około 700 sztuk większego uzbrojenia. Na Białoruś przyjedzie trzy tysiące rosyjskich wojskowych. Według Fomina, wszystko odbędzie się zgodnie z prawem międzynarodowym.
Manewry Zapad-2017 odbędą się na terytorium Białorusi i Rosji w dniach 14-20 września. Białoruś zaprosiła do ich obserwacji m.in. przedstawicieli NATO, OBWE, ONZ, a także Polski, Ukrainy, państw bałtyckich, Szwecji i Norwegii.
Autor: mk/sk / Źródło: Reuters, PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru