Turecka policja użyła w środę gazu łzawiącego przeciw setkom demonstrantów, którzy manifestowali w Ankarze, obwiniając konserwatywny rząd Turcji o wtorkową katastrofę w kopalni w Somie na zachodzie kraju. W katastrofie zginęło co najmniej 238 górników.
Jak podaje AFP, od 700 do 800 manifestantów chciało przemaszerować od kampusu uniwersyteckiego przed siedzibę ministerstwa energetyki i bogactw naturalnych.
Protestujący znieważali publicznie rząd premiera Recepa Tayyipa Erdogana. W Stambule setki demonstrantów zebrały się też przed siedzibą właściciela kopalni, firmy Soma Holding.
Katastrofa smutnym podsumowaniem działania kopalni
W kopalni w Somie, w której we wtorek doszło do prawdopodobnie najtragiczniejszej katastrofy górniczej w historii kraju, wypadki pod ziemią zdarzały się w ostatnich latach często.
Związki zawodowe próbowały zwracać uwagę Ankary na olbrzymie cięcia w wydatkach przedsiębiorstwa Soma Coal Minig Company operującego w kopalni, które przekładały się m.in. na rezygnację z niektórych zabezpieczeń pod ziemią.
Jak zapewniało ministerstwo pracy i ubezpieczeń społecznych, od 2012 r. kopalnia w Somie pięciokrotnie przechodziła inspekcje, w tym ostatnią w marcu, podczas której nie wykryto żadnych naruszeń bezpieczeństwa pracy i ogólnych zasad bezpieczeństwa.
Tureckie media przypominają, że prywatna kopalnia w Somie już dawno znajduje się w ogniu krytyki za nieprzestrzeganie zasad bezpieczeństwa. Zaledwie kilkanaście dni temu, 29 kwietnia, główna opozycyjna Republikańska Partia Ludowa (CHP) złożyła w parlamencie wniosek o zbadanie związanych z pracą wypadków i incydentów w kopalni w Somie. Wniosek został odrzucony głosami rządzącej partii AKP.
We wtorkowe popołudnie w wyniku wybuchu, jakie spowodowała awaria transformatora, pod ziemią doszło do pożaru. Znajdowało się tam wtedy prawie 800 górników.
Do środowego popołudnia udało się uratować niespełna 400. Potwierdzono śmierć 232 pracowników, a około 200 wciąż poszukuje się w szybach.
Autor: adso//kdj/zp / Źródło: PAP, tvn24.pl