Zamachy bombowe na Ukrainie


Do dwóch eksplozji jednocześnie doszło w mieście Makiejewka na wschodzie Ukrainy. W wybuchach bomb nikt nie ucierpiał, ale zamachowcy grożą dalszymi atakami, jeśli nie zostaną spełnione ich żądania.

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych podało, że niezidentyfikowani sprawcy zostawili na miejscu eksplozji listy z żądaniami. Mają domagać się znacznej sumy pieniędzy i ostrzegają, że jeśli ich nie dostaną, to o godzinie siedemnastej czasu lokalnego dojdzie do kolejnych pięciu wybuchów.

Jedna z lokalnych gazet przedrukowała domniemaną treść listu od zamachowców. - Mamy dość tego rządu, chcemy czterech milionów euro. Podłożyliśmy bomby w innych budynkach w mieście - podał miejscowy dziennik.

- Z tego co stało się do tej pory, wysnuwamy wniosek, że oni raczej nie żartują - stwierdził zastępca ministra spraw wewnętrznych Wasyl Farynnik. Ukraińska służba bezpieczeństwa SBU podała, że wybuchy, do których doszło w okręgu donieckim, rodzinnych stronach prezydenta Wiktora Janukowycza, mogą być aktami terroryzmu.

Wybuchy bomb stają się na Ukrainie coraz częstsze. Na początku stycznia w mieście Zaporoże wysadzono pomnik Stalina. Domniemanych sprawców zatrzymano pod zarzutami terroryzmu. W październiku trzy małe bomby wybuchły obok budynku rządowego w Kirowohradzie, kilka godzin przed wizytą prezydenta. Nikt nie został ranny, a policja zakwalifikowała je jako akty wandalizmu.

Źródło: Reuters