Rwandyjczyk Patrick Karegeya był niegdyś w swojej ojczyźnie ważną postacią - szefem wywiadu wojskowego. W Nowy Rok jego ciało znaleziono w hotelu w południowoafrykańskim Johannesburgu.
Ciało Karegeyi znaleziono 1 stycznia w Michelangelo Towers, kompleksie hotelowym w Johannesburgu. Rwandyjczyk zameldował się w nim trzy dni wcześniej.
Policja nie ma wątpliwości, że to było morderstwo: Karegeya miał spuchniętą szyję, a w pokojowym sejfie znaleziono zakrwawiony ręcznik i linę. - Sprawdzamy, czy (zabójstwo) było rezultatem uduszenia - powiedział rzecznik elitarnej południowoafrykańskiej jednostki policji Paul Ramakolo.
Karegeya był niegdyś poważną figurą w swojej ojczyźnie, ale w 2007 roku musiał uciekać do RPA po oskarżeniach o knucie spisku mającego na celu obalenie prezydenta Paula Kagame, z którym ramię w ramię walczył przeciwko Hutu podczas ludobójstwa Tutsich w 1994 roku. Karegeya miał planować zamach stanu z byłym szefem armii Kayumbą Nyamwasą, który też musiał uciekać z kraju. Obaj zostali w 2011 roku skazani zaocznie na 20 lat więzienia.
Na obczyźnie znajduje się też wielu wysokich członków opozycji, Rwandyjskiego Kongresu Narodowego, którzy nie mają wątpliwości, że śmierć Karegeyi była zaplanowanym spiskiem. "Poprzez zabijanie swoich przeciwników kryminalny reżim w Kigali chce zastraszyć i uciszyć naród rwandyjski", głosi komunikat Kongresu. Tezę o zaplanowanej akcji ma potwierdzać przypadek Nyamwasy, który w 2010 roku również w Johannesburgu został postrzelony. Jego rodzina nie miała wtedy wątpliwości, że był to zamach.
Władze w Kigali śmierci Karegeyi nie komentują. Ambasador Rwandy w RPA powiedział jedynie, że ma nadzieję, iż południowoafrykańska policja wyjaśni sprawę.
Autor: mtom / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Reuters