Zagraniczni studenci na cenzurowanym na granicy USA

USA zaostrza kontrole studentów z zagranicytvn24

Kontrolę graniczną cudzoziemców przybywających z wizami studenckimi postanowił zaostrzyć Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego USA. Decyzja taka zapadła po tym, jak okazało się, że dwie takie osoby pomagały podejrzanemu o zamachy bombowe w Bostonie - poinformowały w piątek anonimowe źródła oficjalne.

Według tych źródeł, funkcjonariuszom dokonującym kontroli granicznej i celnej polecono "ze skutkiem natychmiastowym" sprawdzanie czy osoby te figurują w bazie danych systemu informatycznego Student and Exchange Visitor (SEVIS).

Zarzucono im niedokładność

Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego jest obecnie krytykowany za nie dość dokładne sprawdzenie statusu pochodzącego z Kazachstanu Azamata Tażajakowa (ang. Tazhayakov) zaprzyjaźnionego z jednym z podejrzanych o dokonanie zamachów bombowych w Bostonie, Dżocharem Carnajewem. Według Departamentu, Tażajakow przekroczył nielegalnie granicę USA 20 stycznia br. legitymując się ważną wizą studencką. Kontrolujący go funkcjonariusz nie ustalił, że Tażajakow został usunięty na początku stycznia z uniwersytetu stanu Massachusetts w Dartmouth, na którym studiował. W takim przypadku ważność wizy studenckiej automatycznie wygasa. Anonimowa osobistość rządu federalnego powiedziała Reuterowi, że funkcjonariusz nie sprawdził aktualnej bazy danych SEVIS i zezwolił Tażajakowowi na przekroczenie amerykańskiej granicy.

Utrudniał śledztwo po zamachach?

Tażajakow jest jedną z trzech osób zatrzymanych pod zarzutem pomocy Dżocharowi Carnajewowi i utrudnianie śledztwa, już po dokonaniu zamachów na mecie maratonu w Bostonie. Dżochar Carnajew i jego nieżyjący już starszy brat Tamerlan podejrzani są o zdetonowanie 15 kwietnia dwóch bomb na mecie maratonu, które spowodowały śmierć trzech osób. 264 osoby zostały ranne, w tym niektóre ciężko. Dżochar został zatrzymany 19 kwietnia na jednym z przedmieść Bostonu - Watertown, po strzelaninie z policją. Grozi mu kara śmierci.

Autor: ktom//gak / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: tvn24

Raporty: