Finlandia ma szansę stać się drugą "nową ojczyzną" Polaków. Świadczy o tym rosnąca liczba emigrujących tam krajan. - Znalazłem pracę. Przyjechałem sam zobaczyć jak jest. Po dwóch latach zapytałem żony, czy spróbujemy tu żyć. No i przyjechaliśmy. Myślę, że to był strzał w dziesiątkę - mówi reporterowi "Polski i Świata" Zdzisław Omufner, który do Finlandii przybył w 2006 roku.
Omufner otrzymał pracę na stanowisku spawacza w stoczni w fińskim mieście Turku. Zanim jednak objął posadę, musiał nauczyć się języka. Za 10-miesięczny kurs zapłaciło państwo. Dostawał też pieniądze w czasie, gdy się uczył. Mieszkanie zapewniła stocznia.
Omufner stwierdza więc krótko, że taka opieka socjalna jak w Finlandii, w Polsce nie istnieje. Obecnie, oprócz wsparcia socjalnego, Zdzisław Omufner dostaje także 2 tys. euro wynagrodzenia.
Solidny jak Polak
Opieka socjalna to właśnie jeden z głównych powodów, dla którego Polacy coraz częściej na miejsce emigracji wybierają Skandynawię. W niewielkiej stoczni, gdzie pracuje Zdzisław Omufner, sezonowo pracuje kilkuset Polaków. Dla Finlandii, która ma około 5 mln. obywateli to znaczna pomoc.
Stocznia w Turku budowała kiedyś największe statki w Europie. Jeszcze dwa lata temu zatrudniała 6 tys. osób, dziś 1,5 tys. W czasie kryzysu sięga właśnie po Polaków. - Jesteśmy dobrze wyszkoleni. Dają o sobie znać polskie szkoły - stwierdza Omufner. Tę opinię potwierdza Mika Akkanen z Wydziału Promocji miejscowego Ratusza.
- Polacy to dla nas bardzo ważni pracownicy. Są gotowi do pracy i wiedzą jak pracować - chwali urzędnik. I dodaje: "Godzinę drogi na północ od Turku budujemy elektrownię atomową. Tam pracują polscy architekci, konstruktorzy i budowalańcy. Mówię o setkach ludzi".
Pracownicy w fińskiej stoczni nie muszą obawiać się straty pracy. Nawet jeśli nie ma nowych zleceń, zatrudnieni idą na urlop. W tym czasie maksymalnie przez dwa lata związki zawodowe wypłacają im zapomogę. Równą niemal ostatniej pensji.
Autor: ktom/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24