YouTube usunął ponad 70 tysięcy filmów i dziewięć tysięcy kanałów związanych z wojną w Ukrainie, m.in. za dezinformację, banalizowanie zła i nazywanie rosyjskiej inwazji na Ukrainę "misją wyzwoleńczą". - YouTube to miejsce, w którym obywatele rosyjscy mogą uzyskać nieocenzurowane informacje o wojnie, w tym z wielu autorskich kanałów - powiedział w rozmowie z "The Guardian" Neal Mohan, dyrektor ds. produktu YouTube.
Wśród usuniętych filmów miało być wiele nagrań, które naruszały zasady platformy zakazujące zaprzeczania lub banalizowania takich wydarzeń jak inwazja na Ukrainę. Dyrektor firmy ds. produktu w wywiadzie udzielonym "Guardianowi" przyznał, że platforma zdecydowała się na "bezprecedensowe działania".
- Mamy politykę dotyczącą poważnych, brutalnych wydarzeń i dotyczy ona takich kwestii, jak zaprzeczanie wszelkim aktom przemocy: od Holokaustu po Sandy Hook (w 2012 roku w wyniku strzelaniny w szkole w Newtown zginęło 26 osób - red.). I oczywiście to, co dzieje się w Ukrainie, jest poważnym aktem przemocy - powiedział Mohan.
YouTube ma w Rosji 90 milionów użytkowników
Zdaniem Mohana wiele usuniętych nagrań pochodziło od rosyjskiego rządu albo od "aktorów" działających w imieniu Kremla. Jak podaje "Guardian", od początku rosyjskiej napaści na Ukrainę w lutym, YouTube usunął filmy opisujące wojnę jako "misję wyzwoleńczą", a także kanał prokremlowskiego dziennikarza Władimira Sołowjowa. Zakazał również na całym świecie kanałów powiązanych z rosyjskimi mediami państwowymi, w tym Russia Today i Sputnik.
Po tym jak Rosja zakazała działania Instagrama i Facebooka na swoim terytorium, YouTube pozostaje tam jednym z niewielu mediów społecznościowych niezależnych od Kremla. Według Reutersa YouTube ma w Rosji 90 milionów użytkowników, co czyni go największą platformą do udostępniania wideo w kraju. Firma nie pozwala jednak na wyświetlanie reklam w Rosji. Decyzję oprotestował m.in. opozycjonista Aleksiej Nawalny, który stwierdził, że dobrze ukierunkowane reklamy mogłyby przeciwdziałać kremlowskiej propagandzie.
- YouTube to miejsce, w którym obywatele rosyjscy mogą uzyskać nieocenzurowane informacje o wojnie, w tym z wielu autorskich kanałów. Pozostajemy ważną platformą dla samych obywateli Rosji, ponieważ ten kryzys wciąż ewoluuje - powiedział w rozmowie z "Guardianem" Mohan.
Tydzień wcześniej rosyjski minister rozwoju cyfryzacji, łączności i komunikacji masowej Maksut Szadajew powiedział, że kraj nie zablokuje YouTube'a pomimo sporów dotyczących treści, które doprowadziły do nałożenia na platformę grzywny w sądzie za nieusunięcie zakazanych filmów. Szadajew miał stwierdzić, że YouTube pozostanie w Rosji, ponieważ decyzja o zakazie wpłynęłaby na użytkowników. - Kiedy coś ograniczamy, powinniśmy jasno zrozumieć, że nasi użytkownicy nie ucierpią" - przekazał "Guardianowi".
CZYTAJ TAKŻE: "Żelazna lalka telewizji Putina". Kim jest Olga Skabiejewa, która ogłosiła, że "Rosja walczy w III wojnie światowej"?
Źródło: The Guardian
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock