Brett McGurk zrezygnował z funkcji amerykańskiego wysłannika przy międzynarodowej koalicji walczącej z tak zwanym Państwem Islamskim. Dymisja ma związek z decyzją prezydenta Donalda Trumpa o wycofaniu wojsk USA z Syrii.
Brett McGurk miał nalegać na kontynuowanie działań przeciwko tak zwanemu Państwu Islamskiemu w Syrii. - Chcemy pozostać na tej ziemi - powiedział na początku grudnia.
- Amerykanie pozostaną tam (w północno-wschodniej Syrii) nawet po fizycznym pokonaniu kalifatu, do czasu kiedy wszystkie elementy znajdą się na miejscu, aby zapewnić, że zwycięstwo jest trwałe - mówił.
- To byłoby lekkomyślne, gdybyśmy powiedzieli, że fizycznie kalifat został pokonany, więc możemy tak po prostu odejść. Myślę, że myślą tak wszyscy ci, którzy patrzą na ten konflikt - stwierdzał McGurk.
Ten doświadczony dyplomata stanowisko wysłannika przy międzynarodowej koalicji objął w 2015 roku za administracji Baracka Obamy. Po rezygnacji, funkcję będzie sprawować jeszcze do końca stycznia 2019 roku.
Rezygnacja szefa Pentagonu
Wcześniej, w czwartek niespodziewanie do dymisji podał się James Mattis, szef Pentagonu, również sprzeciwiający się wycofaniu wojsk z Syrii i zapowiadanemu ograniczeniu ich obecności w Afganistanie. Oznajmiając swoją decyzję, sekretarz obrony oświadczył, że prezydent Donald Trump ma prawo mianować na to stanowisko osobę, której poglądy są bardziej zbieżne z jego własnymi.
68-letni Mattis, powszechnie ceniony za swój zdrowy rozsądek i odwagę w przeciwstawianiu się prezydentowi Trumpowi, w swoim liście z rezygnacją podkreślił, że "źródłem potęgi Stanów Zjednoczonych są ich związki z sojusznikami, którzy powinni być traktowani z szacunkiem".
Ustępujący szef Pentagonu podkreślił, że Stany Zjednoczone powinny mieć "wyraźną świadomość czyhających zagrożeń, w tym niebezpieczeństw ze strony takich grup jak tzw. Państwo Islamskie".
Autor: asty//rzw / Źródło: BBC News, PAP