Mundial to nie tylko piękne stadiony i roztańczeni kibice z całego globu. Tuż obok nich funkcjonuje drugi świat, świat ludzi biednych, wegetujących w barakach i wyrzuconych przez władze Kapsztadu z miasta, aby nie psuli wrażeń przyjezdnym.
35 kilometrów od Kapsztadu, miasta gdzie zostanie rozegrany półfinał mistrzostw, na jałowej ziemi postawiono osiedle małych baraków z blachy falistej.
- Przenieśli nas tutaj z powodu mundialu. Chcieli posprzątać miasto, aby nikt nie widział jak męczymy się na ulicach - relacjonuje jedna z mieszkanek obozu.
Skupisko nędzy
Większość rodzin przeniesiono tutaj z dzikich obozowisk na ulicach Kapsztadu. Teraz mieszkają w małych, jednopokojowych barakach bez łazienek czy toalet. - Na ulicy mieliśmy lepsze warunki niż tutaj - narzeka jedna z mieszkanek.
Problemy potęguje szerząca się przestępczość, gangi zaczynają rządzić w otoczonych potężnym płotem obozowiskach. Na dodatek bramy są szczelnie zamykane na noc, tak aby nikt niepożądany nie mógł się... wydostać.
Miliardy na stadiony, grosze na biednych
Na arenę w Kapsztadzie wydano ponad 400 milionów euro, najprawdopodobniej po mundialu stadion będzie zazwyczaj stał pusty. Biedni mieszkańcy RPA, wegetujący w skrajnej nędzy, nie mogą pojąć takiego marnotrawstwa. Żeby im pomóc wystarczyłby ułamek sumy przeznaczonej na obiekty sportowe.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24