Wycieczka skończyła się śmiercią czterech osób. Organizatorka usłyszała wyrok

shutterstock_726341467 Przycięte obraz przystojny młody człowiek SUP surfing na rzece, słońce idzie w dół
Ratownik WOPR o ratowaniu ludzi z wody
Źródło: TVN24

Cztery osoby zginęły na rzece Cleddau w zachodniej Walii podczas uprawiania paddleboardingu w "niezwykle niebezpiecznych warunkach". Organizatorka wyprawy Nerys Bethan Lloyd według sądu "okazała rażące lekceważenie" ryzyka utraty życia przez jej uczestników. W środę usłyszała wyrok.

Nerys Bethan Lloyd - była policjantka - została skazana na 10 lat i sześć miesięcy więzienia w związku ze śmiercią czterech osób, które na rzece Cleddau uprawiały paddleboarding (odmiana surfingu, w której zamiast fal wykorzystuje się wiosło - red.). Lloyd przyznała się w zeszłym miesiącu do czterech przypadków rażącego niedbalstwa, które doprowadziło do śmierci, oraz do jednego przestępstwa na mocy Ustawy o bezpieczeństwie i higienie pracy.

Śmierć czworga turystów

Paul O'Dwyer (42 lata), Andrea Powell (41 lat), Morgan Rogers (24 lata) i Nicola Wheatley (40 lat) zginęli na rzece Cleddau w hrabstwie Pembrokeshire 30 października 2021 r. Wszyscy czworo brali udział w wyprawie na desce z wiosłem w zachodniej Walii. W pobliżu zapory w Haverfordwest, w "niezwykle niebezpiecznych warunkach", doszło do wypadku. Trzy osoby zginęły na miejscu, Andreę Powell przewieziono do szpitala Withybush, gdzie sześć dni później zmarła na skutek odniesionych obrażeń.

Organizatorką wyprawy i główną instruktorką była Nerys Bethan Lloyd, właścicielka i jedyny dyrektor firmy Salty Dog Co. Ltd.

"Okazała rażące lekceważenie" ryzyka utraty życia

30 października 2021 r. w hrabstwie Pembrokeshire wystąpiły powodzie i obowiązywały ostrzeżenia przed niesprzyjającą pogodą. Warunki powodziowe oznaczały, że poziom wody w okolicy zapory w Haverfordwest jest bardzo wysoki. Gdy grupa płynąca rzeką na deskach zbliżyła się do niebezpiecznego miejsca, trzej uczestnicy wyprawy zostali wciągnięci pod wodę. Współinstruktor, Paul O'Dwyer, który początkowo bezpiecznie wyszedł z rzeki, wrócił, próbując ratować pozostałych, ale też natychmiast został wciągnięty przez nurt. Cztery osoby zmarły w wyniku utonięcia.

Prokuratura Generalna poinformowała, że ​​według opinii eksperta wyprawa "nie powinna była się odbyć". Ekspert w dziedzinie paddleboardingu Andrew Gratwick stwierdził w pisemnym zeznaniu, że uważa tamę za "niezwykle poważne ryzyko, które powinno być oczywiste dla każdego kompetentnego instruktora".

Wydając wyrok na Lloyd w środę w Sądzie Koronnym w Swansea, sędzia Justice Stacey powiedziała, że tama stanowi "oczywiste i skrajne zagrożenie" i że kobieta "okazała rażące lekceważenie" ryzyka utraty życia. - To nie było chwilowe zaniedbanie, całe wasze podejście do kwestii zdrowia i bezpieczeństwa było niedbałe - powiedziała sędzia. Podkreśliła, że w tamtym czasie obowiązywały ostrzeżenia meteorologiczne wydane przez Met Office, a także ostrzeżenie przed powodzią wydane przez Natural Resources Wales.

Sędzia stwierdziła, że ​​jest pewna, iż ani Lloyd ani O'Dwyer nie zamierzali "wyrządzić krzywdy żadnemu z uczestników", ale "całe podejście oskarżonej do podstawowych kwestii zdrowia i bezpieczeństwa było pożałowania godne". Nagrania zdarzenia nie pokazano w sądzie, gdyż według sędzi jest ono "zbyt przygnębiające".

"To moja wina w stu procentach"

Oskarżyciel Mark Watson stwierdził, że Paul O'Dwyer "ponosi część odpowiedzialności", ale oskarżona "ponosi główną odpowiedzialność za utratę życia" uczestników wyprawy.

Jak wynika z dowodów przedstawionych przez inspektora ds. bezpieczeństwa i higieny pracy lokalnego klubu kajakowego, w okresach wysokiego poziomu wody zapora w Haverfordwest "staje się niezwykle niebezpieczna i wiąże się z dużym ryzykiem utraty życia". Jeden ze świadków, który mieszkał w pobliżu rzeki Cleddau od około 35 lat, powiedział, że "nie przypomina sobie, aby kiedykolwiek widział tak silny nurt w tej rzece". Oskarżyciel Mark Watson dodał: "Siedmioro uczestników (wyprawy - red.) obecność zapory całkowicie zaskoczyła".

Ze zgromadzonych przez śledczych dowodów wynika, że po tragedii, tego samego dnia, ​​Lloyd przesłała wiadomość głosową, mówiąc: "To moja wina w stu procentach. Prawdopodobnie nie powinnam była iść na wodę". Z tyłu karetki usłyszeli, jak mówiła znajomym, że "pójdzie za to do więzienia". Obrońca oskarżonej David Elias powiedział w sądzie, że Lloyd wzięła na siebie "pełną winę" za wypadek. Dodał, że nie była wcześniej karana, jest osobą nieskazitelną, próbowała pomóc ofiarom na miejscu zdarzenia i wyraziła skruchę.

Oświadczenia rodzin osób, które zginęły

W swoim przemówieniu sędzia oddała hołd ofiarom i ich rodzinom. - Słyszeliśmy poruszające relacje od członków rodzin tych, którzy zginęli - powiedziała.

Theresa Hall, matka zmarłej Morgan Rogers (24 lata), wygłosiła oświadczenie przed budynkiem Sądu Koronnego w Swansea. - Minęły trzy długie lata i siedem miesięcy, odkąd straciłam moją jedyną córkę, Morgan, moją najlepszą przyjaciółkę. Minęły ponad trzy lata, odkąd ją widziałam, ponad trzy lata, odkąd słyszałam jej zaraźliwy śmiech - powiedziała. Jak dodała, Nerys Bethan Lloyd nie uzyskała danych o najbliższym krewnym, więc minęło ponad 12 godzin, zanim dowiedziała się o śmierci córki. - Moja ukochana dziewczyna nie była ważna dla Nerys Lloyd. Nie mogła podać policji danych Morgan, ponieważ nie zadała sobie nawet trudu, aby zdobyć informacje, z kim się kontaktować w nagłych wypadkach. To było obrzydliwe!

Mąż Nicoli Wheatley (40 lat), Darren Wheatley, w oświadczeniu odczytanym przed sądem stwierdził: - Utrata Nicoli zniszczyła naszą rodzinę, a dwójka małych dzieci straciła mamę. Żadna kara, jaką Nerys spędzi w więzieniu, nie ukoi bólu po stracie Nicoli, a nasze życie nigdy już nie będzie takie samo.

Czytaj także: