Wybuczeli dziennikarkę za atak na Caina


Miało być o gospodarce, a najwięcej emocji wzbudziła sprawa oskarżeń Hermana Caina o molestowanie seksualne. W Detroit odbyła się kolejna debata kandydatów Partii Republikańskiej do nominacji prezydenckiej.

Debata, która odbyła się w czwartek nad ranem czasu polskiego w Detroit, w stanie Michigan, była sponsorowana przez specjalizującą się w gospodarce telewizję CNBC i miała być w całości poświęcona poglądom kandydatów na tematy ekonomiczne.

Prowadząca wybuczana

Prowadząca debatę Maria Bartiromo nawiązała jednak do oskarżeń Caina o molestowanie seksualne, o których od ponad tygodnia mówią wszystkie amerykańskie media. Zapytała go dlaczego Amerykanie mieliby go wybrać, "jeśli będą mieli wątpliwości co do jego charakteru".

Na każdą jedną osobę, która występuje z fałszywym oskarżeniem, są prawdopodobnie tysiące, które by powiedziały, że nic takiego ich nie spotkało ze strony Hermana Caina. Przez ostatnie dziewięć dni wyborcy głosowali swoimi dolarami i mówią, że nie obchodzą ich ataki personalne. Obchodzi ich przywództwo, rozkręcenie koniunktury ekonomicznej i inne problemy, z którymi się borykają. Herman Cain

Widownia, pełna sympatyków Caina, przyjęła pytanie głośnym buczeniem. Cain stanowczo odrzucił zarzuty jako wymysł jego przeciwników politycznych.

- Na każdą jedną osobę, która występuje z fałszywym oskarżeniem, są prawdopodobnie tysiące, które by powiedziały, że nic takiego ich nie spotkało ze strony Hermana Caina. Przez ostatnie dziewięć dni wyborcy głosowali swoimi dolarami i mówią, że nie obchodzą ich ataki personalne. Obchodzi ich przywództwo, rozkręcenie koniunktury ekonomicznej i inne problemy, z którymi się borykają" - powiedział.

Antyfeminizm Caina?

Widownia przyjęła jego słowa owacją. Później jednak, krytykując politykę ekonomiczną demokratów, Cain wspomniał mimochodem o "księżniczce Nancy" - co odnosiło się do byłej demokratycznej przewodniczącej Izby Reprezentantów Kongresu Nancy Pelosi.

Komentatorzy zwrócili uwagę, że określając ją w ten sposób Cain dał kolejny dowód swojego antyfeminizmu. Kobiety komentujące debatę uznały, że kandydat pogrążył się w oczach wyborców.

"Nie potrafię wymienić, sorry"

Rick Perry, były gubernator Teksasu, który jeszcze półtora miesiąca temu uchodził za groźnego rywala faworyta Mitta Romney'a, zanotował gafę, która - zdaniem internautów komentujących debatę na gorąco - ostatecznie przekreśliła jego szanse.

Na pytanie co zrobiłby dla przyspieszenia wzrostu gospodarki, odpowiedział, że zlikwidowałby "trzy ministerstwa".

- Wyeliminowałbym resort edukacji, handlu, i ...jaki jest ten trzeci?.. - powiedział. Okazało się, że zapomniał trzeciego resortu. - Przepraszam, nie potrafię wymienić, sorry - dodał z uśmiechem zakłopotania.

Podobne potknięcia zdarzały się Perry'emu już wcześniej i z czasem stały się ulubionym tematem dowcipów telewizyjnych satyryków.

Romney się tłumaczył

W odróżnieniu od poprzednich debat, podczas których kandydaci polemizowali ze sobą i dochodziło nawet do kłótni, tym razem wszyscy zgodnie atakowali prezydenta Obamę i unikali atakowania się nawzajem.

Jedynie nie mający w praktyce szans na nominację John Huntsman skrytykował Romney'a za jego obietnice, że odpowie odwetowymi sankcjami na politykę handlową Chin, które sztucznie zaniżają kurs swej waluty, by zwiększyć eksport swych towarów do USA. Huntsman nazwał deklaracje Romney'a "schlebianiem gustom wyborców" i sugerował, że sankcje wywołają zgubną w skutkach wojnę handlową z Chinami.

Moderatorzy debaty domagali się od Romney'a, by wytłumaczył się dlaczego jako gubernator Massachusetts popierał przymus wykupienia ubezpieczenia zdrowotnego - co jest kluczowym elementem reformy ochrony zdrowia uchwalonej z inicjatywy Obamy. Pytali się też czemu poparł pomoc rządową dla zagrożonych bankructwem koncernów samochodowych.

Romney odpowiadał na to unikami, ogólnikowo deklarując, że zawsze popierał "restrukturyzację i bankructwo w sektorze prywatnym".

Źródło: PAP