Pół miliarda dolarów nic nie dało. Bloomberg rezygnuje z walki o nominację

Michael Bloomberg zrezygnował z udziału w wyścigu o nominację Partii Demokratycznej w tegorocznych wyborach prezydenckich w USA. Były burmistrz Nowego Jorku poparł kandydaturę byłego wiceprezydenta Joe Bidena.

Mimo wydania ponad pół miliarda dolarów na kampanię Bloombergowi nie udało się w czasie tzw. Superwtorku wygrać w żadnym z dużych stanów. Były burmistrz Nowego Jorku zwyciężył tylko w prawyborach na Samoa Amerykańskim. Na tej wyspie uzyska on pięciu delegatów.

- Nie istnieje już realna szansa na zdobycie nominacji - przekazał Michael Bloomberg w oświadczeniu wydanym po niepowodzeniu wtorkowych prawyborów. Były burmistrz Nowego Jorku zadeklarował, że w kolejnych miesiącach będzie popierał Joe Bidena, by "uczynić go następnym prezydentem Stanów Zjednoczonych".

Wydał pół miliarda na kampanię

Poza Samoa Amerykańskim Bloombergowi udało się przekroczyć potrzebny do uzyskania delegatów próg 15 procent poparcia jedynie w sześciu z 14 stanów, w których głosowano we wtorek. Są to Tennessee, Teksas, Kolorado, Utah, Kalifornia i Arkansas.

W stanie Wirginia Bloomberg przeznaczył na kampanię wyborczą 50 razy więcej pieniędzy niż Biden. Mimo to otrzymał tam jedynie około 10 proc. głosów, a były wiceprezydent około 54 procent.

- Bez względu na to, ilu delegatów dziś uzyskamy, zrobiliśmy coś, o czym nikt nie myślał, że jest możliwe. W zaledwie trzy miesiące od 1 procent w sondażach staliśmy się poważnym pretendentem - tak miliarder bronił swojego wtorkowego rezultatu na wiecu na Florydzie.

78-letni Bloomberg jest uznawany za jednego z najbogatszych ludzi na świecie. Jest współzałożycielem i prezesem agencji prasowej Bloomberg L.P. W latach 2002-2013 był burmistrzem Nowego Jorku.

Trump: tak trzymaj, Mike!

W reakcji na decyzję Bloomberga głos w mediach społecznościowych zabrał prezydent Donald Trump, wskazując przy tym kwotę 700 mln dol., którą miał wydać miliarder. "Największy dziś przegrany to zdecydowanie Mini Mike Bloomberg. Jego 'polityczni' konsultanci wzięli go na przejażdżkę. 700 mln dolarów psu na budę, nie ma teraz nic oprócz pseudonimu Mini Mike i całkowitego zniszczenia swojej reputacji. Tak trzymaj, Mike!" - napisał na Twitterze Trump.

Walka o nominację demokratów

Wybory prezydenckie w USA odbędą się 3 listopada. Demokraci ostatecznie wskażą swego kandydata na prezydenta na ogólnokrajowej konwencji w lipcu.

Choć nie wszystkie wyniki wtorkowych głosowań zostały ostatecznie podliczone, to wszystko wskazuje na to, że najwięcej delegatów udało się zdobyć byłemu wiceprezydentowi Joe Bidenowi. Zwycięstwo podczas Superwtorku może mieć decydujące znaczenie dla całego wyścigu o prezydencką nominację demokratów, gdyż ze stanów tych, bardzo różnorodnych demograficznie i społecznie, pochodzi ponad jedna trzecia delegatów na ich konwencję partyjną.

W 2016 roku w Superwtorku demokratów zwyciężyła Hillary Clinton. Wygrała ona w siedmiu stanach, a Sanders w czterech. Ostatecznie to właśnie ona otrzymała partyjną nominację, lecz w wyborach przegrała z Trumpem.

U republikanów nominacja jest formalnością - partia ta z pewnością wystawi w wyborach urzędującego prezydenta. We wtorek Trump, który nie ma realnego wewnątrzpartyjnego konkurenta, uzyskał poparcie delegatów z kolejnych stanów.

Czytaj także: