Wszyscy poszukiwani wspinacze, których na nepalskim ośmiotysięczniku uwięziła burza śnieżna, są już bezpieczni. Według nepalskiej policji w sumie 385 osób, w tym 180 cudzoziemców, zostało od środy bezpiecznie sprawdzonych z trekkingowego szlaku. W wyniku załamania pogody na zboczu góry Annapurna zginęło w sumie 43 ludzi, w tym troje Polaków.
- Oceniamy, że wszyscy pozostali wspinacze, którzy przebywali w rejonie Annapurny, są cali i zdrowi - powiedział Binay Acharya ze Stowarzyszenia Agencji Trekkingowych w Nepalu (TAAN) organizującej akcje ratownicze. - Nie otrzymaliśmy nowych wezwań o pomoc - przyznał.
Ofiary z różnych narodów
W wyniku śnieżycy i lawin z początku tygodnia zginęły w sumie 43 osoby.
Wśród ofiar śmiertelnych tragedii na bardzo popularnej trasie trekkingowej wokół Annapurny (8091 metrów n.p.m.) oraz lawiny na Dhaulagiri (8176 metrów n.p.m.) są zagraniczni wspinacze, nepalscy przewodnicy górscy i tragarze. Według polskiego MSZ wśród ofiar jest trzech Polaków.
Przyczyną tragedii w Himalajach było gwałtowne załamanie pogody spowodowane wpływem cyklonu Hudhud znad Zatoki Bengalskiej. W samym szczycie nepalskiego sezonu turystycznego takie zjawiska uważa się za anomalie.
Tragiczny impuls do zmian
Jak pisze AFP, tragedia w Himalajach zmusiła premiera Nepalu Sushila Koiralę, by ogłosił zamiar opracowania krajowego systemu ostrzegania. Keshav Pandey, wiceszef TAAN podkreślił, że Nepal nie posiada żadnego systemu ostrzegania wspinaczy przed złymi warunkami pogodowymi.
- Nie spodziewamy się tego rodzaju burz śnieżnych w październiku - potwierdził Pandey w rozmowie z AFP. - Ale nie mamy też żadnego systemu ostrzegania, który pozwoliłby się nam na nie przygotować - dodał szczerze.
Groźne oblicze gór
Popularny wśród amatorów trekkingu szlak w rejonie Annapurny, gdzie zginęły 43 osoby, uznawany był dotąd za wyjątkowo bezpieczny. Jedyną wymagającą częścią trasy jest przełęcz Thorung La. Tam znaleziono najwięcej ofiar. - Pętla wokół Annapurny jest bezpieczna i łatwa, biorąc pod uwagę, że prowadzi przez przełęcz na wysokości blisko 5,5 tys. metrów - mówi Yarda Volsicky, który niemal co roku wybiera się w nepalskie Himalaje. Pierwszy raz odwiedził region Annapurny w 2001 roku. - Nie ma tam stromych podejść, doliny są szerokie, szlak dobrze oznaczony. Nie ma ostrych grani, z których można zlecieć. Podczas ładnych dni można przejść tam w klapkach - dodaje.
Tym razem doszło jednak do tragedii w wyniku gwałtownego załamania pogody. - Prawdopodobnie śnieżyca przyszła tam we wtorek rano - ocenia w Kathmandu Post Baburam Bhandar, naczelnik dystryktu Mustang, przez który przebiega szlak. - Ludzie jednak wyszli na trasę. Uratowani turyści i przewodnicy opowiadają, że wczesnym rankiem była ładna pogoda i nikt nie spodziewał się burzy - mówi Rabin Pant z nepalskiej agencji trekkingowej Happy Trail Adventure.
- Bardzo dziwna sprawa z tą burzą. Wrzesień i październik są przecież najlepszym okresem do trekkingu, niebo jest wtedy bezchmurne - mówi Volsicky, który wielokrotnie odwiedzał ten region, ostatnio w ubiegłym sezonie. - Ale to są góry. Kiedy robi się ślisko, idzie burza i pada śnieg, jest niebezpiecznie, gdziekolwiek będziesz na trasie - zastrzega.
Autor: mb,kło//gak/kwoj / Źródło: PAP