Wracają do kopalni. Na modlitwę


Niektórzy z uratowanych chilijskich górników wciąż wracają do miejsca, w którym byli uwięzieni przez 69 dni. Dzisiaj w specjalnym namiocie na terenie kopalni San Jose odbyła się wyjątkowa msza z udziałem kilku z 33 mężczyzn, którzy dwa miesiące spędzili w ekstremalnych warunkach.

Górnicy przyjechali na miejsce ze swoimi rodzinami i przyjaciółmi, żeby w specjalnie przygotowanym namiocie wziąć udział w niedzielnej mszy. Namiot postawiono tuż przy wejściu do kopalni miedzi i złota San Jose, gdzie uwięzieni górnicy spędzili 69 dni.

Wśród pierwszych dziesięciu górników, którzy przybyli do kopalni, był Juan Carlos Aguilar. Oprowadzał po terenie swoją malutką córkę. Górnicy chcą dokładnie obejrzeć teren, gdzie ich rodziny czekały na finał wiercenia szybu i gdzie obserwowały brawurową akcję ratunkową, przeprowadzoną w mijającym tygodniu.

"Będzie trudno, ale damy radę"

- Wiem, że to będzie trudne, ale damy radę - powiedział przed mszą Omar Reygadas, uratowany jako 17 górnik. Msza ma uczcić solidarność mężczyzn między sobą i ich wolę przetrwania 625 m pod ziemią.

W ceremonii uczestniczy też Jose Henriquez, który wczoraj jako pierwszy powrócił do kopalni San Jose. W czasie uwięzienia pod ziemią Henriquez był duchowym powiernikiem górników. - Wróciłem do mojej szafki, żeby sprawdzić, czy na pewno niczego nie zapomniałem - powiedział dziennikarzom Henriquez, który już zapowiedział, że wróci do zawodu.

CZYTAJ RAPORT "69 dni pod ziemią"

Źródło: Reuters