Dominujący sojusz syryjskich ugrupowań rebelianckich - Wolna Armia Syrii (WAS) - oznajmił, że nie będzie przestrzegał kruchego rozejmu, dopóki armia rządowa nie zaprzestanie w ciągu 48 godzin ataków na jego pozycje na przedmieściach Damaszku.
Oświadczenie WAS podpisało niemal 40 grup rebeliantów działających w Syrii. Uznają one, że rozejm "całkowicie się załamie", jeśli syryjskie wojsko i sprzymierzone z nim siły szyickiego radykalnego Hezbollahu z Libanu nie zaprzestaną ataków w ciągu dwóch dni.
Sygnatariusze, wśród których znajdują się grupy wspierane przez Zachód i Turcję, poinformowali, że po upływie tego czasu odpowiedzą, używając "wszelkich usankcjonowanych środków do obrony cywilów zamieszkujących tereny, gdzie oni działają".
Armia rządowa w natarciu
Siły syryjskie i ich sojusznicy zajęli w czwartek pokaźny teren na południowy wschód od Damaszku. Rebelianci we wspólnym oświadczeniu oznajmili, że kontynuowane przez armię ataki na zajęte przez rebeliantów rejony wokół Damaszku i na ich bastiony w Aleppo i w prowincji Idlib zagrażają wysiłkom pokojowym.
Mimo uzgodnionego przez USA i Rosję rozejmu w Syrii, która ponad pięciu lat pogrążona jest w wojnie domowej, nie udaje się uniknąć eskalacji przemocy. W geście protestu wobec takiego obrotu zdarzeń część syryjskiej opozycji pod koniec kwietnia opuściła Genewę, gdzie prowadzone były negocjacje pokojowe.
W mijającym tygodniu w Wiedniu na międzynarodowym spotkaniu w sprawie Syrii omawiano na szczeblu ministerialnym możliwości przywrócenia funkcjonowania porozumienia o wstrzymaniu aktów wrogości, wynegocjowanego w lutym. Nowej daty rozmów pokojowych między stronami konfliktu jednak nie ustalono.
Autor: iwan/kk / Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia | Domena publiczna