Przeciętny Rosjanin z poboru ginie w Ukrainie po dwunastu dniach od mobilizacji i po czterech dniach od trafienia na front - twierdzi ukraiński portal InformNapalm. Autorzy analizy, jak tłumaczą, zebrali dostępne dane dotyczące strat rosyjskiego wojska i zestawili je z publikowanymi w prasie nekrologami. Analitycy rosyjskiego niezależnego projektu śledczego Conflict Intelligence Team (CIT), oceniają z kolei "średnią długość życia" zmobilizowanego na około dwa tygodnie. Pełnych danych na temat strat Rosjanie nie publikują. Informacje w mediach niezależnych są cząstkowe.
InformNapalm to - jak sami siebie nazywają - "międzynarodowa społeczność wolontariuszy", w tym dziennikarzy, która od 2014 roku, od czasu aneksji Krymu, bada działania Rosji w Ukrainie, by informować o nich światową opinię publiczną. Miesiąc po ogłoszonej przez Władimira Putina częściowej mobilizacji portal opublikował analizę, która bazuje na dostępnych danych dotyczących rosyjskich strat w Ukrainie, z uwzględnieniem publikowanych w rosyjskiej prasie nekrologów.
Pełnych danych na temat strat wśród mobilizowanych Rosjanie nie publikują, podobnie jak wcześniej nie informowali o zabitych w regularnej armii. Informacje w mediach niezależnych są ustalane na przykład na podstawie informacji z frontu lub publikacji o pogrzebach. Niektóre śmierci potwierdziły wojskowe komendy uzupełnień, inne - krewni zabitych.
Skąd InformNapalm czerpał dane
Dostępne dane obejmujące nazwiska zabitych żołnierzy, ich daty urodzenia, a także miejsca i daty ich zgonu dla InformNapalm aktualizuje internauta podpisujący się pseudonimem Necro Mancer, określany przez autorów raportu jako ekspert od tak zwanego białego wywiadu, czyli gromadzenia ogólnodostępnych informacji.
InformNapal porównał informacje dotyczące śmierci rosyjskich żołnierzy z datą mobilizacji i datą przybycia osób wcielonych do armii na ukraiński front. W ten sposób autorzy stworzyli przybliżony profil statystycznego zmobilizowanego żołnierza, którzy zginął w Ukrainie. Należy jednak podkreślić, że raport bazuje na częściowych danych i nie bierze pod uwagę tych żołnierzy, którzy jeszcze na front nie dotarli lub takich, którzy są nadal na froncie i nie zginęli.
Czytaj też: Brytyjski wywiad: rosyjskie siły mogą się tylko bronić, mają braki kadrowe i słabo wyszkolonych żołnierzy
Co wiadomo o rosyjskich "mobikach"
"Częściowa mobilizacja" - jak nazwały ten proces rosyjskie władze - została ogłoszona przez Władimira Putina 21 września. "W pierwszym miesiącu mobilizacji ujawniono nazwiska co najmniej 29 zmobilizowanych Rosjan zabitych na froncie, informacje o nich wyciekły do prasy lub na portalach społecznościowych" - czytamy w publikacji InformNapalm. Serwis podkreśla, że w rosyjskiej prasie ukazała się "seria nekrologów o losie zmobilizowanych" osób. Te doniesienia - zdaniem aktywistów - budzą w kraju Putina znaczące emocje.
Według podsumowania pierwszego miesiąca mobilizacji statystyczny zabity na froncie "mobik" - jak Ukraińcy nazywają wcielonych do wojska poborowych - ma 33 lata. "Większość z nich to szeregowcy lub kaprale, do tej pory zginął tylko jeden oficer w stopniu majora. Wielu z nich nie wymaga wstępnego przeszkolenia wojskowego, ponieważ niedawno wrócili z wojska lub pracowali w siłach bezpieczeństwa" - informuje ukraiński serwis.
Niezależny rosyjski portal Mediazona ustalił ze swej strony dane o 41 osobach, które zginęły w ciągu pierwszego miesiąca "częściowej mobilizacji". To jednak statystyka, w której skład wchodzą też śmierci na poligonach i w innych okolicznościach. Tak było na przykład 15 października w obwodzie biełgorodzkim w Rosji, przy granicy z Ukrainą, gdzie w wyniku strzelaniny zginęło 11 osób.
Bez przeszkolenia prosto na front
Choć, jak donoszą aktywiści z InformNapalm, poborowi trafiali na poligony już w pierwszym tygodniu mobilizacji, na front wysyłano ich dopiero od 4 października. Średnio trafiali do Ukrainy siedem dni po mobilizacji, jednak w niektórych przypadkach ten czas był skrócony do trzech dni. Jak przypomina portal, rosyjskie władze, ogłaszając 21 września mobilizację, zapewniały, że wszyscy poborowi przejdą odpowiednie przeszkolenie. Takie - jak zaznaczają eksperci - powinno trwać przynajmniej dwa miesiące.
"Tydzień po mobilizacji Rosjanin trafia na Ukrainę. 12 dni po mobilizacji 'mobik' umiera na Ukrainie. Na froncie w Ukrainie 'mobikowi' udaje się spędzić około 4 dni" - czytamy w publikacji InformNapalm.
Niezależny portal Meduza 14 października podawał przykładowe informacje o zabitych wojskowych z wrześniowej mobilizacji. 28-letni Aleksiej Martynow z Moskwy, powołany 23 września, zginął 10 października. Nikita i Mikołaj spod Moskwy zmobilizowani zostali 23 września. Pierwszy zginął 7 października, drugi został ranny i 10 października trafił do szpitala wojskowego w obwodzie ługańskim. Według relacji ocalałego przed wysłaniem na front przeszkolenia nie odbyli. Pięciu mieszkańców obwodu czelabińskiego zginęło na froncie do 13 października (wtedy poinformowano o ich śmierci). Zmobilizowani pod koniec września. Przeszkolenia nie odbyli.
Średnia długość życia poborowego: dwa tygodnie?
Analitycy rosyjskiego niezależnego projektu śledczego Conflict Intelligence Team (CIT), oceniają "średnią długość życia" zmobilizowanego na około dwa tygodnie. Zaznaczają przy tym, że w ostatnich dniach w mediach społecznościowych pojawiła się duża ilość nagrań z "mobikami", którzy trafili do niewoli.
"A skoro jest dużo jeńców, to znaczy, że duża jest także liczba zabitych. Ilu ich jest dokładnie, nie wiadomo" – zauważył Rusłan Lewijew z CIT.
Rzecznik Kremla przyznał ostatnio, że "są problemy" z wyposażeniem zmobilizowanych żołnierzy, lecz będą one "energicznie rozwiązywane". W mediach ukazało się wiele publikacji o tym, że zmobilizowani sami muszą kupować ciepłą odzież, śpiwory czy kamizelki kuloodporne, a z powodu mobilizacji ich ceny w Rosji bardzo wzrosły.
Źródło: PAP, InformNapalm