Ponad 200 dzieci ewakuowano z sierocińca w Zaporożu w południowo-wschodniej Ukrainie. Najpierw przyjechały pociągiem do Lwowa, a potem ruszyły do Polski. Szacuje się, że w naszym kraju jest już 800 dzieci z domów dziecka z Ukrainy. Potrzebna im jest wszelka pomoc, także psychologiczna.
- To straszne być w Zaporożu, gdzie wyją syreny i stale musieliśmy kryć się w piwnicy – powiedział jeden z nastolatków, którego nasz reporter spotkał na dworcu we Lwowie.
Do pociągu jadącego w kierunku Polski wsiadały tam dzieci z sierocińca w Zaporożu. Jedna ze spotkanych pań powiedziała, płacząc, że nie rozumie, dlaczego Rosjanie nie mogą uwierzyć, że Ukraina jest bombardowana, a Ukraińcy i ich dzieci giną.
- Nie chcemy opuszczać Ukrainy, kochamy ją, lecz niestety musimy wyjechać. Mam rozdarte serce, po prostu brak mi słów – stwierdziła.
W niedzielę szacowano, że w Polsce jest już co najmniej 800 dzieci z sierocińców z Ukrainy. Przyjechały między innymi z Odessy, Charkowa i Lwowa. Mają już dach nad głową, jedzenie, są bezpieczne. Potrzebna im będzie pomoc psychologiczna.
Dzieci wymagają wszechstronnego wsparcia psychologicznego
- W Ukrainie było niebezpiecznie. Chowaliśmy się na podziemnym parkingu, bo tak było trzeba – powiedziała przed kamerą TVN24 jedna z dziewczynek.
Czytaj też: Uchodźcy z Ukrainy w Polsce. Historia Kateryny z Kijowa i jej córki Sofii. Mieszkają teraz w Szczecinie
Doktor Anna Mosiołek , psychiatrka i psychoterapeutka z Kliniki Psychiatrycznej WUM, Instytutu Psychologii UKSW twierdzi, że dzieci będą miały prawdopodobnie koszmary, lęki i różne fobie. – Mogą się też pojawić zaburzenia zachowania. Dzieci wymagają naprawdę wszechstronnego wsparcia. Jesteśmy zobowiązani im je zapewnić – zaznacza.
Atak Rosji na Ukrainę - oglądaj program specjalny w TVN24
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24