Starsza kobieta szlocha nad drewnianym krzyżem wbitym w świeży grób - to mieszkanka Buczy, opłakująca swoją 34-letnią córkę i dwoje wnuczków w wieku 10 i 4 lat. - Oni chcieli stąd wyjechać, ale przejeżdżała tędy rosyjska kolumna. Przepuścili ich i zaczęli strzelać z karabinu maszynowego - opowiada jej sąsiadka, której syn chował ciała zabitych. O ludzkich dramatach i "obrazie totalnego zniszczenia" w mieście po wycofaniu się wojsk rosyjskich opowiedział reporter TVN24 Konrad Borusiewicz.
Rosyjskie wojska zajęły Buczę 27 lutego. Od tamtego czasu do 31 marca w mieście toczyły się walki. Po tym, jak Rosjanie zaczęli wycofywać się z północnej części obwodu kijowskiego, do zajętych przez nich wcześniej miejscowości - w tym Buczy - wkroczyły siły ukraińskie.
- Jadąc w miejsca, które są wyzwalane, mijamy obraz czasem totalnego zniszczenia. Widać blokposty, oznakowane literą V, która symbolizuje walczące tam rosyjskie siły - relacjonował z Buczy reporter TVN24 Konrad Borusiewicz. To, co zobaczyli tam ukraińscy wojskowi, było wstrząsające.
- Wygląda na to, że w rosyjskich żołnierzach, którzy pojawili się na miejscu - biorąc pod uwagę, że nie postępowali ze swoją kampanią na Kijów - rosła jakaś frustracja i z dnia na dzień stawali się coraz bardziej agresywni w stosunku do cywilów, którzy jeszcze nie opuścili tych miejscowości. Lub nie byli w stanie, ponieważ Rosjanie ich nie wypuszczali - mówił dziennikarz.
"To wszystko byli cywile"
Borusiewicz spotkał w Buczy starszą kobietę, szlochającą nad drewnianym krzyżem wbitym w świeży grób, zrobiony z kostek brukowych. Ukrainka opłakiwała swoją 34-letnią córkę i dwoje wnuczków w wieku 10 i 4 lat. O okolicznościach ich śmierci opowiedziała ekipie TVN24 jej sąsiadka, której syn chował ciała zabitych.
- Oni chcieli stąd wyjechać, ale przejeżdżała tędy rosyjska kolumna. Przepuścili ich i zaczęli strzelać z karabinu maszynowego. Dwójka dzieci i mama. W środku był jeszcze tata. Był ranny w nogę, ale udało się go zabrać do Kijowa. Strzelali też w następny samochód. Zabili mężczyznę, ale kobietę udało się zabrać do szpitala - opowiadała kobieta.
Wciąż nie wiadomo dokładnie, ile osób leży w masowych grobach wykopanych obok cerkwi w Buczy. Ciała będą ekshumowane i identyfikowane. Na tę chwilę Ukraińcy mówią, że w samej Buczy zginęło ponad 300 osób. Konrad Borusiewicz rozmawiał z żołnierzem, którego dowódca był jednym z tych, którzy odkryli groby. Mówił, że ten weteran Donbasu, na widok tego, co stało się w Buczy - płakał. Sam żołnierz opowiedział o tym, kto ginął z rąk Rosjan.
- To wszystko byli cywile. Wyobraź sobie - kobiety, dzieci, mężczyźni bez broni w ręku. Jeździli po ulicach i strzelali do nich. Widzieli kogoś, ten jest okej - przeżyje, ktoś im nie pasował - strzelali. Trzy osoby szły szukać wody - wszystkich zastrzelili - relacjonował żołnierz.
Wściekłość
Walka o Buczę była zacięta. W końcu ukraińskie wojska odbiły miasto. Ukraińscy żołnierze są wściekli przez to, co zobaczyli po walce. - Zobaczcie sobie, co to jest ten ruski mir, jak oni to mówią. My tu ich nie zaprosiliśmy, my broniliśmy swojej ziemi. Żyjemy tu i tu umrzemy. To jest koszmar. To zwyrodnialcy, nie ludzie. Bardzo dużo cywilów tu zginęło. Mogliby spróbować z naszym wojskiem. Ich wojsko jest żadne, skoro siłę pokazują na cywilach - mówił jeden z ukraińskich żołnierzy, których ekipa TVN24 spotkała w Buczy.
Tony poskręcanej stali z pancerzy, rozszarpane jak papier - to pozostało w Buczy po rosyjskim konwoju, który został ostrzelany przez artyleryjskie siły Ukrainy - relacjonował Konrad Borusiewicz. Jeden z mieszkańców opowiedział mu o momencie, w którym na rosyjski sprzęt spadł grad ukraińskich pocisków. - Nie rozumiałem, co się dzieje, zaczęły spadać bomby z góry, wypadały szyby z okien - wspominał mężczyzna.
Rosjanie wycofując się, zaminowali wiele budynków. W wyzwolonych miejscowościach saperzy będą jeszcze długo pracować, zanim mieszkańcy będą mogli wrócić do swoich domów albo tego, co z nich zostało.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO:
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24