Na urlop do Donbasu? Rosjanie płacą setki dolarów za kilka dni w "Noworosji"


Rosyjska firma turystyczna postanowiła otworzyć nowy kierunek wypraw dla swoich klientów - informuje gazeta "Izwiestija". "Organizuje wycieczki na tereny Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej. Właściciel firmy chce wysyłać tam niewielkie grupy na krótkie turnusy" - podaje dziennik. Wyjazd ma kosztować 2-3 tys. dolarów. "Minister" turystyki samozwańczej Ługańskiej Republiki Ludowej ostro skrytykował pomysł, osądzając chęć "zarabiania na krwi".

Wyjazdy mają trwać od trzech do czterech dni. Michaił Biełyj, współwłaściciel firmy turystycznej, zamówił specjalny opancerzony samochód, w którym "komfortowo może podróżować grupa 5-7 osób".

Organizator nie ponosi odpowiedzialności

Wszyscy chętni będą musieli przed wyjazdem podpisać stosowne papiery, w których biorą na siebie odpowiedzialność za ewentualne "niepowodzenie", zdejmując tym samym z firmy konieczność płacenia odszkodowań, gdyby "coś poszło nie tak".

- Kierowca i przewodnik będą pochodzić z Donbasu, grupę turystów będą ochraniać przedstawiciele agencji ochroniarskiej, której nazwy nie chcemy podawać do publicznej wiadomości - powiedział "Izwiestijom" Biełych. Trasa "wycieczki" ma być dostosowana do życzeń "turystów".

Na razie chęć wyjazdu zgłosiło dziesięć osób. - Byli już wcześniej naszymi klientami, teraz postanowili skorzystać z kolejnej atrakcji, którą proponujemy - stwierdził szef firmy.

Krótka piłka

Dotychczas firma nie dostarczała im tak ekstremalnych wrażeń - organizowała organizacją wyjazdów do sanatoriów i kurortów na leczenie. Teraz jednak postanowiła zmienić profil działalności i zapewnić klientom zastrzyk adrenaliny. Jak zapewnił drugi właściciel firmy, nie jest to jednak projekt długofalowy.

- Myślę, że ten kierunek nie będzie stały, to raczej incydentalna turystyka. Dostajemy sprzeczne informacje w mediach, dlatego też wiele osób chce na własne oczy zobaczyć, co naprawdę dzieje się w Donbasie. Samemu wyronić sobie opinię o tej wojnie. Możliwe, że połączymy nasze wyjazdy z dostawami pomocy humanitarnej - powiedział Anatolij Aronow.

"Nie przeszkadzać, nie pomagać"

"Władze" samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej stwierdziły, że nie będą "ani przeszkadzać, ani pomagać" specyficznym turystom.

Tymczasem "minister ds. rodziny, młodzieży, sportu i turystyki Ługańskiej Republiki Ludowej" Stanisław Winokurow oświadczył, że jest "zszokowany".

- Zarabianie na nieszczęściu ludzi? Na śmierci i łzach? Nie sądziłem, że taka propozycja może w ogóle się pojawić, a zwłaszcza wśród naszych moskiewskich kolegów - stwierdził. - Będziemy myśleć o rozwoju turystyki w ŁRL, gdy zapanuje pokój - powiedział gazecie "Izwiestija" jeden z liderów separatystów.

Karkołomny pomysł

- Trudno mi sobie wyobrazić, kogo mogłaby zainteresować tego rodzaju podróż - skomentował sprawę Aleksandr Burtin, dyrektor konkurencyjnej firmy turystycznej. - Cały ten pomysł wydaje mi się dyskusyjny z punktu widzenia organizacji biznesowej, moralności i prawa. Żaden ubezpieczyciel nie zgodzi się na podpisanie umowy z taką firmą - dodał.

Pomysł z potencjałem

Tymczasem dyrektor firmy organizującej wyjazdy do Afganistanu stwierdziła, że pomysł "ma potencjał".

- Chętnych, by pojechać do Donbasu i zobaczyć, co tam się dzieje, nie zabraknie. Co jakiś czas zdarza nam się np. "boom" na wycieczki do Somalii. Ludzie są ciekawi tych krajów - powiedziała Sofia Gawriłowa.

Eksperci ds. turystyki skomentowali na łamach gazety "Izwiestija", że tego rodzaju pomysły na "turystykę ekstremalną" mogą wynikać z kryzusu w branży. W 2014 w Rosji roku upadło dwukrotnie więcej firm turystycznych niż rok wcześniej - 47. Najbardziej spektakularne było bankructwo spółki "Newa", która była jednym z największych graczy na rynku turystycznym w Rosji. Powodem upadku były najczęściej dewaluacja rubla i negatywne zmiany w rosyjskiej gospodarce - pisze "Izwiestija".

[object Object]
Jacek Czaputowicz o szczycie czwórki normandzkiej w Paryżutvn24
wideo 2/23

Autor: asz\mtom / Źródło: "Izwiestija", tourprom.ru