Mariupol: ludzie umierają z braku wody, piją z kałuż. "Powtórka drugiej wojny światowej"

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, TVN24
Wiceburmistrz Mariupola: sytuacja jest koszmarna. Kontrolujemy miasto, ale jesteśmy otoczeni
Wiceburmistrz Mariupola: sytuacja jest koszmarna. Kontrolujemy miasto, ale jesteśmy otoczeniTVN 24
wideo 2/25
Wiceburmistrz Mariupola: sytuacja jest koszmarna. Kontrolujemy miasto, ale jesteśmy otoczeniTVN 24

W Mariupolu, oblężonym od ponad tygodnia mieście w obwodzie donieckim, sytuacja humanitarna jest coraz bardziej dramatyczna. Oficjalnie mówi się o śmierci około 1200 osób, ale według urzędników, ta liczba jest znacznie wyższa. Zmarli chowani są w zbiorowej mogile, w rowie na miejscowym cmentarzu. Część z nich umiera z powodu braku pitnej wody - podają lokalne władze.

W Mariupolu w obwodzie donieckim, nad Morzem Azowskim, nie ustają walki. Miasto jest ostrzeliwane dniem i nocą - pisze Radio Swoboda. - Rosjanie strzelają z systemów Grad i moździerzy kaliber 120 mm - przekazał szef władz obwodowych Pawło Kyryłenko.

W mieście nie ma wody, jedzenia, prądu, ogrzewania, łączności. W związku z rosyjskimi ostrzałami nie jest możliwe tworzenie korytarzy humanitarnych.

Relacja tvn24.pl: Atak Rosji na Ukrainę >>>

"Ludzie piją wodę z kałuż"

- Kończy się jedzenie, ludzie nie mają leków, żywności, wody. Z tego, co wiem od tych, którzy zdołali się dodzwonić do bliskich, to oni piją wodę z kałuż. (...) Miasto jest praktycznie przetrzymywane jako zakładnik - powiedział wolontariusz z Mariupola. Jak dodał, ostrzał trwa z różnych stron. - To faktycznie blokada miasta. Powtórka drugiej wojny światowej - stwierdził.

Deputowany do rady miejskiej Dmytro Zabawin alarmuje, że z powodu braku pitnej wody ludzie zaczynają umierać.

Mariupol"Obrońcy miasta Mariupola"

Dziennikarka z Mariupola Anna Romanowa, której udało się opuścić miasto, opowiada, że nie ma tam już ani jednej ulicy, na której nie byłoby zniszczonych budynków. - Zrujnowane są szkoły, przedszkola, szpitale, trafiono w szpital położniczy - mówi.

Pochówki "na szybko", pod ostrzałem

Służby miejskie umieszczają w zbiorowej mogile zarówno ofiary cywilne, jak i żołnierzy. Decyzję o takim pochówku podjęto, ponieważ kostnice w Mariupolu były zapełnione ciałami, których nikt nie odbierał.

Jak podaje Głos Ameryki, zmarłych jest tak wielu, że brakuje czasu i personelu na ceremonie pogrzebowe.

Mogiła znajduje się na starym cmentarzu w centrum miasta. Wykopano tam rów długości 25 metrów, do niego są wkładane ciała zwożone z kostnic i domów prywatnych w całym Mariupolu.

Szczątki przywożone są w czarnych workach. - Trudno je identyfikować, nie wiadomo, kto jest chowany. To wielka katastrofa. Z jednej strony tam jest teraz zimno, temperatura około zera stopni, ludzie marzną w piwnicach. A z drugiej strony, jak się zrobi cieplej i ostrzały nie będą cichnąć, to proszę sobie wyobrazić, co będzie się działo z tymi ciałami, jaka to katastrofa humanitarna - mówiła Anna Romanova.

Pracownicy, którzy zajmują się pochówkiem, powiedzieli, że we wtorek przyjechało 40 ciał, a w środę 30. Jak informuje Głos Ameryki, liczba ofiar w zbiorowej mogile szybko rośnie i nie sposób już jej dokładnie określić.

Procedura chowania ciał jest bardzo szybka, by zminimalizować ryzyko kolejnych ofiar w sytuacji ciągłego ostrzału. We wtorek na teren cmentarza, w pobliżu zbiorowej mogiły, spadł pocisk, który eksplodował.

Jak pomóc Ukrainie? Lista zbiórek i akcji charytatywnych >>>

W Mariupolu zginęło już 1200 osób

Według szefa administracji obwodu donieckiego Pawło Kyryłenki, od początku wojny w mieście zginęło ponad 1200 cywilów. W środę trzy osoby zginęły, a kilkanaście zostało rannych w wyniku rosyjskiego ataku lotniczego na szpital położniczy w Mariupolu.

O tym ataku pisały media na całym świecie. "Daily Mirror" nazwał ten akt "barbarzyństwem", "The Sun" – "złem nad złem".

Zdaniem doradcy mera Petro Andriuszenki, liczba ofiar jest znacznie wyższa. - Nie wiemy, ile osób jest pod gruzami, ilu ludzi jest w tych okolicach, w których prowadzony jest ostrzał - powiedział. Ostrzegł, że ofiary mogą być liczone w tysiącach. Doradca prezydenta Ukrainy Ołeksij Arestowycz uznał, że Rosja celowo uniemożliwia ewakuację cywilów z Mariupola, ponieważ nie udało jej się przejąć strategicznego portu w tym mieście. W czwartek znów poinformowano, że konwój pomocowy zmierzający do Mariupola musiał zawrócić w związku z trwającymi walkami. Lokalne władze podały, że Rosjanie ostrzeliwują domy.

Atak Rosji na Ukrainę. Oglądaj TVN24 w internecie w TVN24 GO

Autorka/Autor:FC//az

Źródło: PAP, TVN24

Źródło zdjęcia głównego: "Obrońcy miasta Mariupola"

Tagi:
Raporty: