Muzeum w Weronie złożyło w miejscowej prokuraturze i w Kijowie doniesienie przeciwko prezydentowi Ukrainy Petro Poroszence, któremu zarzuca, że nie oddał odnalezionych na Ukrainie 17 obrazów, skradzionych z włoskiej placówki muzealnej - podały media.
Oszacowane na setki tysięcy euro dzieła takich artystów, jak Tintoretto i Rubens zostały skradzione z muzeum Castelvecchio w Weronie w nocy w listopadzie 2015 roku. W maju tego roku odnaleziono je w lesie w okolicach Odessy na Ukrainie, a o znalezisku poinformował prezydent Poroszenko. Jednocześnie w rezultacie dochodzenia aresztowano kilkanaście osób, przede wszystkich obywateli Mołdawii, a także Włoch. Zatrzymań dokonano w obu tych krajach. Reprezentujący muzeum w Weronie adwokat Guariente Guarienti, który złożył doniesienie, przypomniał, że od chwili znalezienia obrazów, mimo licznych próśb strony włoskiej oraz obietnic ich oddania złożonych przez Ukrainę, dzieła nie powróciły.
"Przetrzymywanie obrazów stanowi przestępstwo"
Włoski prawnik, cytowany przez Ansę, przypomniał, iż początkowo tłumaczono, że obrazy znalezione przez siły specjalne ukraińskiej policji, zanim przestępcy zdołali przetransportować je do Mołdawii, są przechowywane w rezydencji Poroszenki. Potem według następnych informacji przewieziono je do Muzeum Sztuki Zachodniej i Wschodniej w Kijowie. - Obecnie nie wiadomo, gdzie są te dzieła sztuki. Jeśli w pierwszym momencie wydaje się zrozumiałe, że prezydent chciał podkreślić wartość znaleziska wystawą w stolicy, po roku uzasadnione jest uznanie, że przetrzymywanie obrazów stanowi przestępstwo - oświadczył Guarienti. Wyraził przekonanie, że prezydent Poroszenko, przetrzymując dzieła przez ponad 6 miesięcy, "nadużył swych uprawnień". Wśród skradzionych w Weronie obrazów jest m.in. pięć dzieł Jacopo Tintoretta, w tym "Madonna karmiąca", obraz Andrei Mantegni przedstawiający Świętą Rodzinę, a także dzieła Pisanella i Rubensa.
Autor: tmw/kk / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: president.gov.ua