Nie udało się w niedzielę, nie udało się w poniedziałek, nie udało się i we wtorek. Wszyscy, którzy z niecierpliwością czekali na "wielki skok" Michela Fourniera musieli zawieść się po raz trzeci. Tym razem, próbę przerwał niepodziewany incydent - balon nagle uniósł się i odleciał w przestworza. Wkrótce mamy się przekonać, czy Francuz wyznaje zasadę "do czterech razy sztuka" - o tym, czy będzie jeszcze próbował skakać poinformuje prawdopodobnie na zapowiedzianej już konferencji.
Organizatorzy skoku mają zbadać przyczyny wtorkowego niepowodzenia. Ekipa ma ustalić dlaczego balon odłączył się od kapsuły, w której miał znajdować się Fournier. Podczas przygotowań do skoku, najprawdopodobniej to wiatr podniósł balon i wywiał wysoko w niebo. Po kilku godzinach Balon został odnaleziony 40 km od miejsca planowanego startu.
Wtorkowa próba była trzecią w ciągu trzech dni, która się nie powiodła. Pierwsza odbyła się w ubiegłą niedzielę, druga w poniedziałek. Poniedziałkowy skok został odwołany ze względu na złe warunki atmosferyczne. Najpierw spowodowały one kilkakrotne odkładanie startu balonu. Później zdecydowano się na przesunięcie próby na wtorek.
Niebezpieczny lot
Tymczasem specjaliści wskazują na zagrożenia wiążące się ze skokiem. Po pierwsze na 40 tys. metrów nie ma dość tlenu i jakiekolwiek rozszczelnienie skafandra, w którym miał skakać Francuz miałoby tragiczne skutki. Co więcej, jeszcze na wysokości 19 km w przypadku usterki kombinezonu krew Fourniera mogła zacząć wrzeć. To wszystko z powodu bardzo niskiego ciśnienia. Inne zagrożenia wymieniane przez fachowców to ewentualność utraty świadomości czy uszkodzenia mózgu.
Historyczny skok
Fournier miał być wyniesiony balonem na wysokość 40 km do stratosfery, gdzie panuje temperatura około - 60 stopni Celsjusza. Po wyskoczeniu z balonu Francuz miał lecieć z zamkniętym spadochronem, tak aby osiągnąć prędkość 1600 km/h (większą od dźwięku). Później prędkość spadania miała się zmniejszyć, ponieważ w niższych partiach atmosfery powietrze jest gęstsze i tym samym stawia większy opór. Spadochron miał zostać otwarty dopiero kilometr nad ziemią.
Gdyby skok się udał Francuz pobiłby jednocześnie cztery rekordy: najdłuższy swobodny spadek, najwyższy lot człowieka balonem, najdłuższy czas spadania oraz największa prędkość swobodnego spadania.
Trening
Przygotowania do tak ekstremalnego skoku musiały być równie ekstremalne. Do codziennych ćwiczeń zaliczały się: joga, bieg na 15 kilometrów, jazda na rowerze, skok spadochronowy, strzelanie z karabinka olimpijskiego oraz bieg na orientację. Ponadto Francuz musiał przejść testy w komorze wysokich ciśnień, w komorze termofizjologicznej, gdzie poddawany był działaniom temperatur dochodzących do - 60 stopni Celsjusza. Sprawdzano także jego reakcje na niskie ciśnienie w komorach hipobarycznych.
Sprzęt
Na wysokość czterdziestu kilometrów miał wynieść Fourniera balon wypełniony helem. Była do niego przyczepiona kapsuła, w której mężczyzna miał się schronić przed szkodliwym promieniowaniem UV oraz niskich temperatur. Kapsuła miała być całkowicie kontrolowana z Ziemi. Oprócz zapasu tlenu, znajdują się w niej urządzenia pomiarowe oraz sprzęt, który miał nagrywał przebieg lotu.
- Kombinezon został zmodyfikowany specjalnie na potrzeby projektu. Pozwoli mi on przeżyć całą godzinę w środowisku, w którym będzie panowało ciśnienie jednego hektoPaskala. Jest ono tysiąckrotnie mniejsze od normalnego ciśnienia na ziemi - mówił Fournier.
Niczym Rambo
Michel Fournier urodził się w 4 maja 1944 roku w Allier w regionie Auvergne w sercu Francji. Sytuacja życiowa zmusiła go do opuszczenia szkoły i pracy na farmie, gdzie wieczorami uczył się matematyki i czytał książki.
- Któregoś dnia powiedziałem swojemu nauczycielowi, panu Guillaminowi, o moich marzeniach o lataniu i skokach na spadochronie. Wtedy on pożyczył mi kilka swoich książek i kazał wrócić do nauki - opowiada Fournier.
Mężczyzna był bardzo dobrym sportowcem. Zdobywał liczne tytuł w krajowych zawodach w pięcioboju, w biegu na orientacje, a także w maratonach i półmaratonach. Uczestniczył również w kursach spadochroniarskich. Był żołnierzem w Północnej Afryce.
Projekt Excelsior
Już w latach sześćdziesiątych powstał pierwszy projekt skoków z dużych wysokości, zwany projektem "Excelsior". Celem przedsięwzięcia było przetestowanie dwuspadochronowego systemu Baeupre'a. W ramach projektu pułkownik Joseph Kittinger wykonał serię skoków, podczas której ustanowił rekord w skoku z najwyższej wysokości oraz w najdłuższym swobodnym spadku.
Inny projekt powstał w 1987 roku we Francji. Tamtejsze ministerstwo obrony chciał sfinansować skok z europejskiego promu kosmicznego Hermes (38 km). Wśród wybranych do wykonania skoku był też Michel Fournier. Jednak po dwóch latach ministerstwo zrezygnowało z projektu.
Sam Fournier nie dał za wygraną i po dziesięciu latach, przy wsparciu prywatnych sponsorów, wznowił przygotowania do kosmicznego skoku. Przedsięwzięcie kosztowało ponad 3 mln dolarów.
Źródło: egrandsaut.org, rfi.fr, wikipedia.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24