Tysiące osób uczestniczyły w sobotę w Londynie w proteście po śmierci Afroamerykanina George'a Floyda. Brytyjczyków nie zatrzymała ani deszczowa pogoda, ani apele rządu o powstrzymanie się od demonstracji z powodu koronawirusa. Wieczorem w rządowej dzielnicy Londynu doszło do starć grupy uczestników z policją.
Brytyjski minister zdrowia Matt Hancock oraz minister spraw wewnętrznych Priti Patel przekonywali, że podzielają oburzenie po śmierci Floyda, wzywali jednak ludzi, by nie zapominali, że koronawirus pozostaje zagrożeniem, i by w imię wspólnego bezpieczeństwa powstrzymali się od protestów.
Nie zważając na te apele, tysiące osób zebrały się w sobotę na Parliament Square, gdzie często organizowane są rozmaite protesty, aby wyrazić swój sprzeciw wobec brutalności amerykańskiej policji i nierównościom rasowym. Wielu uczestników demonstracji miało transparenty z hasłami "Black Lives Matter", "Rasizm to pandemia", "Stop brutalności policji" bądź z ostatnimi słowami Floyda przed śmiercią: "Nie mogę oddychać".
Mieli rzucać butelkami w policję
Wieczorem, pod koniec spokojnego w większości protestu, doszło w Londynie do starć grupy uczestników z policją. Starcia miały miejsce w rządowej dzielnicy Whitehall, niedaleko rezydencji premiera przy Downing Street.
Jak relacjonuje stacja Sky News, około 400-500 uczestników demonstracji zaczęło rzucać butelkami i innymi przedmiotami w policję. Gdy funkcjonariusze próbowali zaprowadzić porządek i usunąć protestujących, doszło do starć. W ich trakcie jeden z policjantów spadł z konia, ten zaś spłoszył się i uciekł. Na razie policja nie podała, w jakim stanie jest funkcjonariusz ani czy koń został złapany. Wiadomo natomiast, że doszło do pierwszych aresztowań.
Zgromadzenie tylko do sześciu osób
Zgodnie z rządowymi rozporządzeniami wprowadzonymi w celu powstrzymywania epidemii wywołanej przez koronawirusa, w Anglii możliwe są obecnie zgromadzenia z udziałem do sześciu osób, pod warunkiem, że zachowują one odstęp dwóch metrów od siebie nawzajem.
Policja podkreślała, że sobotni protest w Londynie jest nie tylko niezgodny z prawem, ale też naraża ludzi na zakażenie. Wielu z uczestników protestu miało zasłonięte twarze, co może ograniczać rozprzestrzenianie się wirusa, jednak zachowywanie bezpiecznego dystansu nie było możliwe.
Protesty na całym świecie
To kolejny z serii protestów w Londynie po śmierci Floyda - w piątek podobny odbył się na Trafalgar Square, zaś na niedzielę zaplanowany jest kolejny, przed ambasadą amerykańską. Demonstracje odbyły się w sobotę także w innych brytyjskich miastach - między innymi w Manchesterze, Glasgow, Edynburgu i Cardiff. Demonstracje w Wielkiej Brytanii mają spokojny przebieg - w odróżnieniu od tych w USA, które szczególnie w pierwszych dniach po śmierci Floyda przeradzały się w gwałtowne zamieszki.
W sobotę na ulice Sydney, Brisbane i Melbourne wyszło również tysiące Australijczyków w geście protestu przeciwko rasizmowi. Wzywali do zaprzestania złego traktowania przez policję rdzennej ludności kraju - Aborygenów oraz podobnie jak Brytyjczycy, solidaryzowali się ze mieszkańcami Stanów Zjednoczonych.
Źródło: PAP