Przed czerwcowymi wyborami przedterminowymi w Wielkiej Brytanii Partia Konserwatywna z premier Theresą May na czele ma 49-procentowe poparcie, co dorównuje popularności, jaką miała w 1983 roku, gdy premierem była Margaret Thatcher - wynika z sondażu Ipsos MORI.
W ankiecie telefonicznej przeprowadzonej na grupie 1004 dorosłych w dniach 21-25 kwietnia Partia Konserwatywna zyskała od poprzedniego sondażu 6 pkt. proc., a opozycyjna Partii Pracy straciła 4 pkt. proc. - do 26 proc. Liberalni Demokraci cieszą się niezmiennie 13-procentowym poparciem, a notowania Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) spadły o 2 pkt. proc. do 4 proc.
61 proc. wyborców uważa, że Theresa May jest najodpowiedniejszą osobą na stanowisko premiera, podczas gdy na budzącego kontrowersje Jeremy'ego Corbyna wskazuje 23 proc.
Notowania jak w czasach Thatcher
Szef badań politycznych w Ipsos MORI Gideon Skinner powiedział, że prowadzenie May dorównuje najlepszym notowaniom torysów w kampanii wyborczej z 1983 roku. W tamtych wyborach konserwatyści pod przywództwem Thatcher zdobyli w liczącej 650 posłów Izbie Gmin o 144 miejsca więcej niż laburzyści.
Z kolei według średniej sondaży opublikowanej przez serwis Britain Elects, Partia Konserwatywna jest na kursie do zdecydowanego zwycięstwa w przedterminowych czerwcowych wyborach parlamentarnych, mogąc liczyć na 45,5 proc. poparcia (+7,7 pkt. proc. w porównaniu z wyborami w 2015 roku), przy zaledwie 25,7 proc. dla opozycyjnej Partii Pracy (-5,5 pkt. proc.). Na trzecim miejscu plasują się Liberalni Demokraci, których popiera 10,8 proc. Brytyjczyków, tuż przed Partią Niepodległości Zjednoczonego Królestwa z 8,7 proc.
Jak podaje Reuters, Theresa May zakłada, że słabość Partii Pracy i nieoczekiwana odporność brytyjskiej gospodarki na Brexit umocnią w przedterminowych wyborach jej przewagę w Izbie Gmin przed rozmowami w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. - Te liczby (wyniki sondaży - red.) sugerują, że pierwsza reakcja opinii publicznej była taka, na jaką liczyła premier May: nie ma oznak negatywnej reakcji na zwołanie przez nią wyborów - dodał Skinner.
Wymiana zdań May z Corbynem
Jednocześnie w środę brytyjska premier bezpośredniej wymianie zdań w Izbie Gmin zaatakowała lidera opozycji Jeremy’ego Corbyna.
Corbyn, który pytał premier m.in. o wzrost nierówności społecznych, cięcia wydatków na szkoły i służbę zdrowia oraz rosnący problem mieszkaniowy, podkreślił, że jego partia "będzie stawała w obronie wszystkich, a nie wybranych grup społecznych". - Oni (Partia Konserwatywna - red.) są silni wobec słabych oraz słabi wobec silnych - grzmiał.
Premier May, powtarzając hasło swojej kampanii, zapewniła, że "silne i stabilne" przywództwo może zapewnić jedynie wzmocniony rząd Partii Konserwatywnej. - Obecna Partia Pracy zniszczyłaby ponownie gospodarkę, zwiększając zadłużenie, podnosząc podatki, tracąc miejsca pracy - co nie poprawi ani trochę sytuacji zwykłych pracowników i emerytów - powiedziała.
- Za nieco ponad sześć tygodni spotkamy się ponownie w parlamencie i jedynym pytaniem jest to, kto będzie stał na którym miejscu - i kto będzie premierem. (...) Wybór jest jasny. Każdy głos na niego to głos za chaotycznym Brexitem. Każdy głos na mnie wzmacnia naszą pozycję w negocjowaniu najlepszego porozumienia dotyczącego Brexitu dla Wielkiej Brytanii. Każdy głos na niego to osłabienie naszej gospodarki; na mnie - wzmocnienie jej i sprawienie, że korzyści będą odczuwalne dla wszystkich w kraju. Każdy głos na niego to koalicja chaosu ze słabym liderem, wspierana przez Liberalnych Demokratów i szkockich nacjonalistów; na mnie - to głos za silnym i stabilnym przywództwem oraz realizacją interesu narodowego, jakim jest budowanie silniejszej i bezpieczniejszej przyszłości kraju - powiedziała May.
"Lubię Corbyna, ale"
Szefowa rządu zaznaczyła także, że nawet wśród zwolenników Corbyna pojawiają się pytania dotyczące jego zdolności do rządzenia krajem. Przypomniała o stronie internetowej "I Like Corbyn But" ("Lubię Corbyna, ale"), która odpowiada na najczęstszą krytykę pod jego adresem.
Premier wyliczyła, że znajdują się tam m.in. odpowiedzi na pytania o to, jak Partia Pracy chce sfinansować realizację swoich obietnic, czy będzie za podniesieniem podatków, czy Corbyn sympatyzuje z terrorystami [w przeszłości wypowiadał się pozytywnie o liderach republikańskiej IRA - red.] oraz o jego "niepokojące" podejście do polityki bezpieczeństwa.
Podczas wyjątkowo długiej sesji pytań do premier spiker Izby Gmin John Bercow dał prawo głosu wielu ustępującym ze stanowiska posłom, którzy służyli w parlamencie od ponad 20 lat, m.in. Geraldowi Howarthowi (od 1983), Simowi Burnsowi (od 1987) i angażującemu się w sprawy polskie Ericowi Picklesowi (od 1992), którzy otrzymali podziękowania za swoją pracę od liderów obu największych ugrupowań.
Autor: mm\mtom / Źródło: PAP