Budzący kontrowersje główny doradca brytyjskiego premiera Borisa Johnsona Dominic Cummings zrezygnował w piątek ze stanowiska w trybie natychmiastowym - podała stacja BBC. Wcześniej informowano, że szara eminencja Downing Street opuści stanowisko do końca roku. Według brytyjskich mediów jest to związane między innymi z trwającą od jakiegoś czasu próbą sił w otoczeniu premiera Borisa Johnsona.
Jeszcze w piątek rano Dominic Cummings mówił, że pogłoski, jakoby groził on swoim odejściem, są zmyślone, i że zamierza zrezygnować ze stanowiska przed końcem roku, tak jak to zapowiadał jeszcze w styczniu. O tym, że Cummings pozostanie do końca roku, mówił też w czwartek rzecznik Johnsona.
Tymczasem jak podaje BBC, w piątek w ciągu dnia Cummings rozmawiał z Johnsonem i podczas tej rozmowy zdecydowano, że lepiej będzie, jeśli odejdzie ze stanowiska w trybie natychmiastowym. Późnym popołudniem widziano go, gdy wychodził z Downing Street z kartonem z rzeczami.
W związku z rezygnacją Cummingsa również od razu odszedł dyrektor ds. komunikacji na Downing Street Lee Cain, który rezygnację złożył w nocy ze środy na czwartek, ale miał pozostać na stanowisku do końca roku.
To właśnie od osoby Caina - bliskiego kolegi Cummingsa - zaczęła się trwająca kilka dni próba sił w najbliższym otoczeniu Johnsona. Cain miał zostać awansowany na szefa sztabu na Downing Street, ale Johnson miał się z tego wycofać wskutek negatywnych reakcji, jakie wzbudził ten pomysł. Według źródeł sprzeciwiała się temu m.in. jego narzeczona Carrie Symonds, była szefowa ds. komunikacji w Partii Konserwatywnej, oraz nowa rzeczniczka prasowa premiera Allegra Stratton. Natychmiast po rezygnacji Caina pojawiły się spekulacje co do przyszłości Cummingsa.
Szara eminencja na Downing Street
48-letni Cummings został zatrudniony przez Johnsona w roli jego głównego doradcy natychmiast po tym, gdy ten objął urząd premiera w lipcu zeszłego roku. Postrzegany jest jako szara eminencja na Downing Street. Trudno mu odmówić politycznego zmysłu, ale kontrowersje budzą duży wpływ, jaki ma na Johnsona, szczególnie że jako doradca nie podlega kontroli parlamentu, a także postawa, która jest odbierana jako arogancka.
W maju tego roku media ujawniły, że Cummings kilka dni po wprowadzeniu lockdownu, gdy obowiązywał zakaz przemieszczania się bez uzasadnionego powodu, przejechał ponad 400 km do posiadłości rodziców w Durham. Mimo bardzo naciąganych tłumaczeń Cummingsa - wyjaśniał on, że mając podejrzenie koronawirusa, nie miał z kim zostawić dziecka - oraz presji mediów i opozycji, by go zwolnić, Johnson zdecydował się wówczas pozostawić go na stanowisku, licząc, że sprawa z czasem sama się rozejdzie.
We wrześniu zeszłego roku były konserwatywny premier John Major ostrzegł Johnsona, by nie polegał na mających nadmierne wpływy doradcach i pozbył się ich, zanim zepsują atmosferę do tego stopnia, iż będzie to niemożliwe do naprawienia. Jak powszechnie odebrano, miał na myśli Cummingsa.
Źródło: PAP