Brytyjski premier Boris Johnson, próbując ratować stanowisko po skandalu z przyjęciami na Downing Street, planuje czystkę personalną w swoim biurze, zniesienie restrykcji covidowych oraz odświeżenie agendy politycznej - twierdzą brytyjskie media. Jednocześnie rośnie przewaga opozycyjnej Partii Pracy nad Partią Konserwatywną Johnsona.
Polityczna przyszłość Borisa Johnsona stanęła pod znakiem zapytania po serii ujawnionych w mediach przypadków nieformalnych spotkań towarzyskich i imprez przy Downing Street, gdy ze względu na restrykcje covidowe były one zakazane.
W środę Johnson przeprosił za udział w jednym z tych spotkań, 20 maja 2020 roku. Jeden z byłych ministrów, cytowany przez "The Guardian" ocenił, że Johnson "nie przeprosił za to, co zrobił, ale za rzeczy, które mogły się wydarzyć, o których oficjalnie nic nie wiadomo". Inny cytowany w mediach polityk stwierdził: "Nie widziałem tak niedorobionych przeprosin, odkąd moje dziecko przepraszało za rozlanie mleka".
W piątek pojawiły się dwie kolejne publikacje obciążające szefa rządu. Najpierw dziennik "Daily Telegraph" ujawnił, że w wieczór poprzedzający pogrzeb księcia Filipa, gdy w kraju trwała żałoba narodowa, przy Downing Street - pod nieobecność premiera - odbyły się dwie imprezy z okazji odejścia pracowników. Wieczorem "Daily Mirror" podał, że co tydzień w piątek po południu odbywały się tam alkoholowe spotkania, także w czasie restrykcji, a Johnson o tym wiedział i to akceptował.
Są kandydaci na stanowiska premiera? "The Independent" o operacji "Ratujmy Wielkiego Psa"
Jak podaje w sobotę "The Independent", w ramach operacji, która miała zostać nazwana przez samego Johnsona "Ratujmy Wielkiego Psa", szef rządu sporządza listę urzędników z Downing Street, którzy będą musieli odejść w związku ze skandalem.
Najbardziej prawdopodobnymi kandydatami do dymisji są szef personelu na Downing Street, Dan Rosenfield oraz prywatny sekretarz Johnsona, Martin Reynolds, który wysłał maila do ponad 100 pracowników zapraszając ich na nieformalne przyjęcie 20 maja 2020 roku i zachęcając ich, by przynieśli ze sobą alkohol.
Plan Johnsona ma też zakładać zniesienie przy najbliższym przeglądzie, który zaplanowano na 26 stycznia, niemal wszystkich restrykcji covidowych w Anglii, odświeżenie krajowej agendy politycznej, wzmocnienie medialnego przekazu na temat rządu. Wspierający go ministrowie mieliby w wywiadach prasowych podkreślać szczerość skruchy premiera oraz jego osiągnięcia pomimo trudnych wyborów, których musiał dokonywać w czasie epidemii COVID-19.
Dwa obozy
Problem w tym, że nie wiadomo, na których ministrów Johnson może realnie liczyć. Choć większość z nich oficjalnie popiera premiera, "Financial Times" zacytował w piątek źródło rządowe, według którego gabinet dzieli się zasadniczo na dwie grupy - tych, którzy uważają, że Johnson powinien odejść już teraz, i tych, którzy uważają, że może to jeszcze poczekać.
"Financial Times" i "The Independent" podają, że dwoje najbardziej prawdopodobnych kandydatów do zastąpienia Johnsona - minister finansów Rishi Sunak i szefowa dyplomacji Liz Truss - coraz aktywniej zabiegają o poparcie kolegów klubowych. Sunak miał się spotkać w tym tygodniu z około setką posłów konserwatywnych, a Truss planuje podobne spotkanie w ten weekend.
O przyszłości Johnsona jako lidera partii, a w konsekwencji premiera, rozstrzygną posłowie Partii Konserwatywnej. Dotychczas pięciu zadeklarowało publicznie, że wysłało listy z wnioskiem o wotum nieufności. Aby głosowanie w tej sprawie się odbyło, takich listów musi zostać wysłanych przynajmniej 54. Ale, jak podaje "Daily Telegraph", według nieoficjalnych źródeł - liczba listów jest tajna - wysłało je już prawie 20 posłów.
Według brytyjskich mediów wielu wstrzymuje się z tym do czasu zakończenia dochodzenia w sprawie domniemanych przypadków złamania restrykcji podczas spotkań towarzyskich, które prowadzi wysoka rangą urzędniczka służby cywilnej Sue Gray. Najwcześniej może zostać ono zakończone w najbliższym tygodniu, choć biorąc pod uwagę, że niemal codzienne dochodzą nowe informacje, wydaje się to mało prawdopodobne.
Partia Pracy rośnie w sondażach, choć też ma coś na sumieniu
Jeśli z raportu wynikać będzie, że restrykcje były łamane, a Johnson o tym wiedział, jego pozycja będzie nie do utrzymania, choć patrząc na kolejne wyborcze sondaże, wydaje się, że już teraz taka jest - twierdzą komentatorzy w brytyjskich mediach.
Portal brytyjskiego dziennika "The Independent" zamieścił wypowiedź lidera opozycyjnej Partii Pracy Keira Starmera z konferencji Towarzystwa Fabiańskiego. Polityk ocenił, że premier Johnson "stracił moralny autorytet do kierowania" państwem. Okazuje się przy jednak, że i Partia Pracy nie ma czystego sumienia, jeśli chodzi o łamanie antycovidowych obostrzeń. "Daily Mail" pokazało nagranie z maja 2021 roku, na którym widać Starmera trzymającego butelkę piwa i rozmawiającego z personelem w biurze partyjnym.
Źródło: PAP, The Guardian, The Independent