Wojska ISAF naliczyły 80 ciał rebeliantów, którzy zginęli podczas próby szturmu na jedną z baz w południowym Afganistanie. Bitwa trwała od północy w piątek, atakujący wycofali się dopiero w niedzielę. Żaden zachodni żołnierz nie zginał.
Rebelianci zaatakowali wysunięty posterunek Margah w prowincji Paktika. Podczas skoordynowanego ataku próbowali przejąć pozycję i pokonać żołnierzy ISAF oraz ich afgańskich sojuszników.
Jak podaje ISAF w komunikacie, rebelianci przeprowadzili skoordynowany atak z czterech kierunków przy użyciu broni ręcznej, granatników przeciwpancernych i moździeży. Pięciu żołnierzy ISAF zostało rannych, ale według dowództwa już wróciło do służby.
Według Muhibullaha Samima, gubernatora prowincji, wśród poległych zidentyfikowano licznych rebeliantów, którzy przybyli do Afganistanu z zagranicy. Między innymi z państw arabskich i Czeczenii. Gubernator dodał, ze w walce nie zginął żaden cywil. Wszyscy zabici to rebelianci
Znaczące zwycięstwo
Według przedstawicieli sił NATO, udało się zlokalizować 38 zabitych rebeliantów, a ciała około 40 dalszych wykryto z śmigłowca. Ponadto żołnierzom wysłanym na przeszukanie pobojowiska udało się ująć dwóch rannych napastników.
- To, że zostawili na placu boju swoich zabitych i rannych, jest znaczące - uważa generał Us Army john F. Campbell, dowodzący siłami NATO na obszarze wschodnim. - Wiedzieliśmy, że zaatakują na tym obszarze. Chcieli odnieść zwycięstwo przed nadejściem zimy i zawieszeniem działań bojowych. Wiedzieliśmy i czekaliśmy. Byliśmy gotowi - dodał Amerykanin.
Źródło: CNN
Źródło zdjęcia głównego: US Navy