- Ludzie nie wiedzieli, co robić. Myśleliśmy, że to tylko ćwiczenia - powiedział jeden ze świadków eksplozji na lotnisku w Brukseli. Do dwóch silnych eksplozji doszło na lotnisku Zaventem w Brukseli ok. godz. 8 rano. Potem do eksplozji doszło w metrze.
Świadkowie, którzy byli na lotnisku w Brukseli w trakcie wtorkowych eksplozji, mówili telewizji Sky News, że wybuch był "niczym fala". - Wiedziałam, że to eksplozja - powiedziała jedna z kobiet.
"Myśleliśmy, że to ćwiczenia"
- Spojrzeliśmy na siebie i powiedziałam: chodźmy w tę stronę, odejdźmy stąd - relacjonowała kobieta. - Widzieliśmy płaczących ludzi biegnących w naszą stronę. Wiedziałam więc, że podążają w dobrą stronę. - dodała.
Owen Li, inny świadek zdarzenia cytowany przez BBC, był w czasie eksplozji w restauracji. Jak powiedział, nagle zauważył, że wszyscy biegną w jego stronę. - Ludzie nie wiedzieli, co robić, myśleliśmy, że to tylko ćwiczenia - stwierdził. - Część została w restauracji, ale ludzie zaczęli sobie powoli zdawać sprawę, że to dzieje się naprawdę. Obsługa pomagała nam się wydostać - dodał.
Świadkowie zdarzenia mówili też o unoszącym się wszędzie dymie i kurzu.
Dwie eksplozje, zamknięte lotnisko
Do dwóch silnych eksplozji doszło na lotnisku Zaventem w Brukseli ok. godz. 8 rano. Są informacje o zabitych i rannych. Przyczyna na razie nie jest znana. Lotnisko zostało natychmiast zamknięte, a wszystkie samoloty zmierzające w stronę lotniska zawrócone.
Międzynarodowy port lotniczy znajduje się w Zavantem na północnym wschodnie od Brukseli i jest największym belgijskim lotniskiem.
Do kolejnych eksplozji doszło na stacjach metra.
Autor: mart\mtom / Źródło: SkyNews, BBC