Dramat w Błagowieszczeńsku w obwodzie amurskim w azjatyckiej części Rosji. Wicedyrektor głównego kierownictwa Centrobanku FR zastrzelił trzech współpracowników, a sam popełnił samobójstwo. Dzień wcześniej mężczyzna został zwolniony z pracy. Osierocił dwoje dzieci, w tym sparaliżowaną córkę.
Do tragedii doszło we wtorek.
Zabił, bo został zwolniony?
Mężczyzna, który w poniedziałek dostał wypowiedzenie w związku z "reorganizacją zatrudnienia", przed zakończeniem pracy wziął karabin myśliwski Sajga i zabił trzy osoby: dwie kobiety i mężczyznę. Ofiary to kierownik Centralnego Kierownictwa banku Tatiana Rachiłowa i dwoje jej zastępców.
Po dokonaniu zabójstwa Władimir Lewkin wyciągnął zawleczkę z granatu, który miał przy sobie. Zginął podczas wybuchu - potwierdził przedstawiciel Komitetu Śledczego Aleksiej Lubinski. Ofiary zginęły w dwóch gabinetach, które mieściły się na drugim piętrze budynku - zabójca chodził po pokojach i strzelał.
Pracownicy banku po usłyszeniu drugiego strzału wezwali policję, jednak były wicenaczelnik zdążył dokonać zabójstwa.
"Był spokojny"
Współpracownicy opisywali, że przez cały dzień mężczyzna zachowywał się normalnie i spokojnie. Nie wiadomo, w jaki sposób wniósł broń do siedziby banku - strzeżonej przez wyszkolonych ochroniarzy.
- Miał dwoje dzieci, jedna córka jest sparaliżowana, a żona nie pracuje - powiedziała miejscowym mediom jedna z pracownic banku. - Pewnie dlatego tak zareagował. Wielu tu u nas zwalniają, reorganizacja. Zawsze zachowywał się normalnie. Tak załatwił swoje problemy ale co ma teraz robić samotna matka z chorym dzieckiem? - dywagowała w rozmowie z lokalnym wydaniem "Komsomolskiej Prawdy".
Prokuratura obwodowa wszczęła śledztwo w sprawie zabójstwa.
Autor: asz//rzw / Źródło: amur.info, amur.kp.ru
Źródło zdjęcia głównego: Nicolay Sidorov/wikipedia