Z wenezuelskich więzień - jak przekazał tamtejszy prokurator generalny Tarek Saab - wypuszczono 225 osób zatrzymanych w czasie protestów po sfałszowaniu wyborów prezydenckich. Według obrońców praw człowieka, reżim Nicolasa Maduro wciąż przetrzymuje ponad 1700 więźniów politycznych.
"Od popołudnia w piątek 15 listopada do soboty 16 listopada zwolniono 225 osób, przeciwko którym toczy się postępowanie w sprawie aktów przemocy, do jakich doszło po wyborach z 28 lipca" - napisał prokurator w komunikacie opublikowanym w sobotę wieczorem. Organizacja praw człowieka Foro Penal potwierdziła, że z więzień wypuszczono 131 osób. W poniedziałek będą one musiały się stawić w sądach, które zdecydują, jakie środki zapobiegawcze zostaną wobec nich zastosowane - napisano w komunikacie.
Śmierć w niewoli
Podkreślono, że po sobotnich zwolnieniach w zakładach karnych w rządzonej przez Nicolasa Maduro Wenezueli wciąż osadzonych jest ponad 1700 więźniów politycznych. Organizacja szacowała, że w czasie protestów po wyborach zatrzymano ponad 1800 osób. W sobotę dyrektor Foro Penal Alfredo Romero poinformował o zwolnieniu kilkudziesięciu osób przetrzymywanych w więzieniu Yare III, zakładzie karnym dla Kobiet Las Crisalidas oraz okrytych złą sławą więzieniach Tocuyito i Tocoron. Portal Infobae podkreślał, że zwolnienia nastąpiły po śmierci jednego z zatrzymanych, Jesusa Manuela Martineza Mediny, który zmarł w niewoli reżimowych służb bezpieczeństwa. Opozycja informowała o jego śmierci w tym tygodniu.
Protesty po sfałszowanych wyborach
Uczciwość lipcowych wyborów jest powszechnie kwestionowana. Władze ogłosiły, że wygrał Maduro, ale opozycja przedstawiła protokoły z głosowania, wskazujące na wysokie zwycięstwo jej kandydata Edmundo Gonzaleza Urrutii. USA, UE i szereg państw Ameryki Łacińskiej nie uznało wygranej Maduro. Po wyborach w Wenezueli wybuchły protesty, brutalnie tłumione przez władze. Zginęło co najmniej 28 osób, a wśród zatrzymanych było ponad 150 polityków opozycyjnych. Reżim wydał nakaz aresztowania Gonzaleza, który wyjechał do Hiszpanii i poprosił tam o azyl.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Luis Eduardo Noriega/PAP/EPA