Węgry w ogniu europejskiej krytyki. "Czy to jeszcze państwo prawa?"


Niemiecka kanclerz Angela Merkel oraz liderzy grup politycznych w Parlamencie Europejskim po raz kolejny ostro skrytykowali węgierski rząd za wprowadzenie kontrowersyjnych poprawek do konstytucji. Zdaniem europosłów mogą one naruszać zasady demokracji i państwa prawa. - Rząd Viktora Orbana nie chce stosować europejskich zasad i wartości - grzmiał przywódca frakcji liberałów w PE Guy Verhofstadt.

O zmianach, przyjętych właśnie przez węgierski parlament, z prezydentem Węgier Janosem Aderem rozmawiała we wtorek Angela Merkel. Podczas spotkania w Berlinie kanclerz Niemiec skrytykowała poprawki do tamtejszej konstytucji. Zaapelowała o odpowiedzialne stosowanie większości dwóch trzecich głosów, jaką rząd węgierski dysponuje w parlamencie. Według źródła w urzędzie kanclerskim, szefowa niemieckiego rządu miała mówić też, że Budapeszt musi poważnie potraktować zaniepokojenie okazywane przez europejskich partnerów i przyjaciół Węgier w związku z tą sytuacją.

Wcześniej prezydent Adler spotkał się z szefem niemieckiego MSZ Guido Westerwellem. Po spotkaniu minister oświadczył, że wymiana opinii podczas rozmowy była "otwarta i miejscami kontrowersyjna".

Bruksela jeszcze ostrzej

W tym samym czasie fala krytyki płynęła na Budapeszt z Brukseli, gdzie o zmianach w tamtejszej konstytucji rozmawiali liderzy grup politycznych w Parlamencie Europejskim. Zaapelowali oni do Komisji Europejskiej oraz Rady Europy o zbadanie, czy przyjęte w poniedziałek przez parlament Węgier poprawki mogą naruszać zasady demokracji i państwa prawa.

W opinii przywódcy frakcji liberałów w PE Guy Verhofstadta węgierski rząd premiera Viktora Orbana najwyraźniej "nie chce stosować europejskich zasad i wartości". Verhofstadt ocenił, że węgierska konstytucja stanowi zagrożenie dla demokracji w Unii Europejskiej i jest przykładem "porażki stosowania traktatów". - UE powinna wszcząć formalne dochodzenie i w razie konieczności ukarać Węgry - dodał polityk.

Przewodniczący frakcji socjalistów Hannes Swoboda wezwał z kolei prezydenta Adera, by wstrzymał się z podpisaniem nowelizacji konstytucji. - Wstrzymanie formalnej ratyfikacji poprawek dałoby Węgrom ostatnią szansę na otrzymanie i posłuchanie niezależnej oceny poprawek do konstytucji. W przeciwnym razie instytucje Unii Europejskiej będą zmuszone skorzystać ze wszystkich dostępnych środków, aby zapewnić, że Węgry - podobnie jak każde inne państwo członkowskie UE - będą przestrzegać podstawowych europejskich wartości - oświadczył Swoboda.

Węgierska partia rządząca Fidesz należy w PE do chadeckiej frakcji Europejskiej Partii Ludowej. Jej lider Joseph Daul ocenił we wtorek, że Komisja Europejska i Rada Europy powinny przeanalizować zmiany wprowadzone do konstytucji Węgier i zaproponować ewentualne modyfikacje.

Komisja "zbada"

Rzecznik KE Olivier Bailly zapewnił, że "czwarta poprawka" do węgierskiej konstytucji zostanie zbadana przez ekspertów Komisji możliwie najszybciej, aby upewnić się, iż nie stoi ona w sprzeczności z prawem UE i jej wartościami. - Jeśli będzie to konieczne, wykorzystamy wszystkie prawne instrumenty, aby doprowadzić do zmian tych ustaw - zapowiedział Bailly.

W praktyce oznacza to, że KE mogłaby wszcząć przeciwko Węgrom postępowanie o naruszenie unijnego prawa, a najcięższą sankcją jest w takim przypadku zawieszenie w prawach państwa członkowskiego, w tym prawa do głosowania w Radzie UE. Decyzje o nałożeniu sankcji podejmuje jednak Rada Unii kwalifikowaną większością głosów.

Kontrowersyjne zmiany

Węgierski parlament uchwalił w poniedziałek zmiany w konstytucji, przeciwko którym protestowały m.in. UE i USA. Kontrowersyjna nowelizacja dotyczy wielu dziedzin życia społecznego i politycznego, m.in. przewiduje zdefiniowanie małżeństwa wyłącznie jako związku kobiety i mężczyzny. Parlament ma też otrzymać prawo decydowania, które organizacje wyznaniowe zostaną przez państwo węgierskie uznane za Kościoły. Nowelizacja zakazuje również prowadzenia kampanii przedwyborczej w mediach komercyjnych.

Autor: ŁOs//tka / Źródło: PAP