Przerzucone przez rzekę słupy, z których jeden jest częściowo zanurzony w wodzie - tak wygląda prowizoryczna kładka, którą ktoś zbudował na rzece Bystrej w Bochotnicy (Lubelskie). Dzięki niej rowerzyści mogą omijać drogę wojewódzką i jechać wzdłuż rzeki. "Przeprawa" ma być jednak rozebrana - zdecydowały Wody Polskie. Burmistrz Kazimierza obiecuje, że w przyszłym roku powstanie nowa kładka.
- Ta kładka leży tu już od dobrych kilku lat. Może nawet i ponad dziesięciu. Wcześniej była drewniana, teraz to położone od jednego brzegu do drugiego, stare słupy energetyczne – mówi Marcin Kowal z Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Puławach.
Chodzi o prowizoryczną kładkę na rzece Bystrej w Bochotnicy w powiecie puławskim, z której korzystają m.in. rowerzyści.
Przyjemniej i bezpieczniej jeździć tędy niż drogą wojewódzką
- Dzięki niej można ominąć rondo, które łączy trzy ulice w Bochotnicy – Kazimierską, Puławską i Nałęczowską. Zbiegają się tu trasy na Kazimierz Dolny, Puławy oraz Nałęczów. Latem jest bardzo dużo samochodów. Stąd też nic dziwnego, że rowerzyści wolą ominąć rondo i skorzystać z kładki – zaznacza Kowal.
Dodaje, że MOSiR organizuje co roku rajdy rowerowe na trasie Puławy – Kazimierz Dolny – Janowiec.
- W rajdzie uczestniczą rodziny z dziećmi. Poruszając się od strony Puław omijają rondo, wchodzą na kładką, a potem jadą przy wale wzdłuż Wisły (Bystra jest dopływem Wisły – przyp. red.) i wyjeżdżają w pobliżu Kazimierza Dolnego. To o wiele przyjemniejsza i bezpieczniejsza trasa niż droga wojewódzka, po której w sezonie jeździ mnóstwo samochodów – zaznacza Kowal.
Co potwierdza rowerzysta Marek Czarkowski. – Chociaż kładka to "prowizorka", jest użyteczna. Korzystają z niej zresztą nie tylko rowerzyści, ale też chociażby właściciele okolicznych pól – mówi nam.
Nie spełnia żadnych standardów i wymagań technicznych
Zimną Nadzór Wodny w Opolu Lubelskim (to komórka Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie – przyp. red.) zamieścił przy kładce ogłoszenie, w który wzywa osoby, które stworzyły kładkę do wyjaśnień "odnośnie legalności tej przeprawy". Wody Polskie dały czas do 18 marca.
"W przypadku niezgłoszenia się, kładka ta zostanie po tym terminie rozebrana" – czytamy w ogłoszeniu.
Anna Truszczyńska, rzeczniczka PGW Wody Polskie wyjaśnia, że pracownicy Nadzoru Wodnego pojechali na miejsce 24 lutego po tym, jak dostali informację z Urzędu Miasta w Kazimierzu Dolnym o tym, że do magistratu zgłosił się mieszkaniec w sprawie odpadów zalegających w korycie rzeki.
Okazało się, że śmieci leżą w sąsiedztwie kładki, a budowla powstała bez zgody wodnoprawnej oraz bez wymaganej umowy użytkowania na zajęcie gruntu Skarbu Państwa. Dodatkowo, jak stwierdzili pracownicy nadzoru, kładka została wykonana „bez zachowania odpowiednich standardów i wymagań technicznych”.
Ma być rozebrana 15 maja
- Stan tej budowli może zagrażać bezpieczeństwu osób, które z niej korzystają. Dodatkowo osoby korzystające z kładki przyczyniają się do niszczenia skarpy ławy przywałowej i korpusu wału przeciwpowodziowego. Niszczenie wału następuje w związku z tym, iż użytkownicy nie korzystają z przejścia przez wał w postaci schodów umieszczonych na wale – zaznacza Truszczyńska.
Dodaje, że kładka ma być rozebrana 15 maja. Tymczasem – jak informuje - 7 kwietnia Zarząd Zlewni w Radomiu, w związku z otrzymanym wnioskiem z Urzędu Miasta w Kazimierzu Dolnym, wydał warunki techniczne potrzebne do wykonania nowej, bezpiecznej i legalnej, kładki.
W przyszłym roku budowa nowej kładki
Artur Pomianowski, burmistrz Kazimierza Dolnego, mówi nam, że poprosi Wody Polskie o przesunięcie terminu rozbiórki kładki, tak żeby nie robić tego już 15 maja.
- Natomiast jeśli chodzi o budowę nowej kładki, to w tym roku planujemy wykonać dokumentację techniczną, po to aby w przyszłym zrealizować inwestycję – mówi.
Dodaje, że sprawa mogła być już załatwiona około 10 lat temu, jednak wówczas poprzednik Wód Polskich (czyli Wojewódzki Zarząd Melioracji Urządzeń Wodnych) wydał takie warunki techniczne, że inwestycja kosztowałaby 4-5 mln zł, a ówczesny budżet gminy miał 20 mln zł.
- Czyli gdyby powstała wtedy kładka, to w danym roku nie byłoby pieniędzy na inne inwestycje. Nic więc dziwnego, że ówczesny burmistrz zrezygnował z tego pomysłu – mówi Pomianowski.
Było sporo zgłoszeń o śmieciach
Podkreśla, że obecne warunki techniczne, które magistrat dostał z Wód Polskich są mniej rygorystyczne.
- Dzięki temu inwestycja nie pochłonie kilku milionów złotych, ale szacujemy, że będzie mogła zamknąć się w kwocie do 500 tys. zł. Przy obecnym budżecie, w którym mamy 70 mln zł, jesteśmy w stanie realizować tę inwestycję – zaznacza burmistrz.
Natomiast w sprawie śmieci informuje, że magistrat odebrał sporo zgłoszeń - zarówno ze strony mieszkańców, jak i turystów.
- Zanurzona częściowo w wodzie kładka jest swego rodzaju tamą, przy której zatrzymują się śmieci, które w różnych punktach rzeki są przez kogoś wrzucane do wody bądź też zostawiane przy brzegu, a potem porywane przez nurt – mówi Pomianowski.
Autorka/Autor: tm/tok
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Marek Czarkowski